Zaczniemy od strony mojego świata ;)
Tak jak myślałam, "casting" w pierwszym terminie nie wypalił ale o tu macie drugi równo za dwa tygodnie
https://www.facebook.com/events/1635720889982628/
Druga sprawa. Mam przyjemność iść w pokazie w piątek na który również zapraszam. Myślę, że osoba lubiąca modę i nowinki z tej dziedziny nie powinna tego przegapić, a w następnym poście na pewno pojawi się foto z wydarzenia ;)
https://www.facebook.com/events/1583383585244901/
Święta, święta i po świętach a ja dalej się wyleguje. Co więcej - z dwoma kawałkami czekoladowego ciasta z polewą z białej czekolady (grzeszę i to bardzo). Po tygodniu w Olsztynie i paru imprezach stwierdzam, że Płock to fajne miasto, gdzie ludzie mają wiecej dystansu do siebie niż tam. No ale nie o tym...
W tym tygodniu zastanawiałam sie nad fenomenem pierwszych spotkań. Jest to zarazem magiczne jak i krępujące doświadczenie, no bo tak na prawdę to o co w tym chodzi?
Niektórzy tak bardzo starają się wywrzeć dobre wrażenie na tej drugiej osobie, że same siebie zawodzą. "Zawszę biorę do siebie tylko 50% z tego co już wiem i co widziałem po zdjeciach". Dobre....dobre, ale co kiedy poznajemy kogoś o 180 stopni innego niż się spodziewaliśmy? Miło jest się pozytywnie zaskoczyć oj miło
No dobra ale jak wygląda cały ten proces przed pierwszym spotkaniem? Nie wiem jak ze strony męskiej ale na 99% jestem pewna, że każda dziewczyna ma swój własny rytuał. Włosy, makijaż, ciuchy...o zgrozo w co sie ubrać? nie za sexy, nie za elegancko no ale w dresie też nie pójdę. Halo?! XYZ w co mam się ubrać?! Pomóż błagam!!!
Dlaczego tak bardzo zależy nam na pierwszym wrażeniu? no oczywiście nie od dziś wiadomo, że ten PIERWSZY RAZ jest najważnieszy. Choć często słyszymy pytanie " Czego nie zrobisz na pierwszej randce?" Żeby chociaż połowa z nas wiedziała co zrobi to by na nią nie poszła. Teoretycznie niby wszyscy wiedzą co można a co nie ale w praktyce....
Weźmy pod uwagę teraz dwa scenariusze...
1. Spotkanie którego raczej nie chcielibyśmy powtarzać - jak to grzecznie skończyć? Myślę, że w takim wypadku obydwie strony dojdą do cichego porozumienia i po prostu kontakt się urwie
2. Spotkanie które z miła chęcią powtórzymy (nawet z bardzo miłą chęcią) - i tu sięgamu po poprzedni post. Czy bawić się w kotka i myszkę? Czy raczej "kawa na ławę"? Fajnie fajnie ale jak kawa na ławę?! Przecież to może zniszyć wszystko!! I nasz rytuał bombki strzelił, a może jednka zasada trzech dni? No niestety tu się rodzi pytanie na które każdy sam musi sobie odpowiedzieć.
A jak to było u mnie? Raczej pół na pół ale jeszcze wiele przede mną z czego bardzo się cieszę