Witam, daję Wam kolejną nic niewnoszącą opinie, tym razem pod nóż bierzemy grę
Warhammer 40.000 Space Marine
Na wstępie chciałbym uwzględnić, że jestem wielkim fanem serii Warhammer 40000 Dawn of War, kocham te gry na zabój i pewnie w przyszłości pokuszę się o recenzje na ich temat. Wyobraźcie sobie zatem moją radość kiedy usłyszałem o nowym tytule z tegoż uniwersum, orgazm natychmiastowy. Na przeszkodzie wielkiej ekstazy nie stanęło nawet to, że Space Marine to nie strategia, do czego przywykłem grając w kolejne częsci Dawn of War, tylko kolejna gra z rodziny hack n' slash.
Czy twórcom udało się wykorzystać potencjał drzemiący w świecie Warhammera?
Jak to mawia Angry Joe: Let's find out!
Krótko o fabule. Wcielamy się w postać kapitana Titusa z grupy Ultramarines, prawdziwy kozak i twardziel, który w imię Imperatora gotów jest poświęcić wszystko, z okrzykiem na ustach wybija kolejne fale wrogów. Towarzyszą nam dwaj braci zakonni, doświadczony Sidonus oraz żółtodziób Leandros. Nasza trzyosobowa armia dostaje zlecenie, udać się na produkcyjną planeta Gaia, która została zaatakowana przez Orków. Zwykle w takich sytuacjach Imperialni Generałowie przeprowadzają zabieg "Exterminatus", który polega na niszczeniu całej planety, albo korzystają z broni masowej zagłady. Niestety ( a może jednak stety ) tym razem jest to niemożliwe, Gaia stanowi bardzo ważny punkt strategiczny, buduje się tam mechy, prawdziwych Bogów Wojny i o zabezpieczenie tejże machiny się tutaj rozchodzi. Tyle jeżeli chodzi o fabułę.
W tak zwanym międzyczasie spotykamy brata inkwizytora Drogana, który na czole napisane ma "zrobię wam coś złego", walczymy z dowódcą orków, który jak na orka jest dość niegłupi ( mądry to za dużo powiedziane) oraz spotykamy się z armiami chaosu (demony, walka o Osnowę i te sprawy ). Liczne wątki poboczne, o których nie będę się rozpisywał bo nie skończyłbym do jutra. Gra zawiera 18 rozdziałów, które tworzą 5 części, zabawa(single player) trwa od 10 do 12 godzin więc jest to niezły wynik, ale nie najlepszy więc czas gry nie będzie oceniany.
Przejdźmy zatem do plusów gry :)
1. Warhammer!! Wiem, że beznadziejny jest ten pozytyw, ale jednak na mnie to działa. Warhammerowskie Uniwersum od lat było sporą częścią mojego zagrajgramerskiego ja i byłem wręcz zaszczycony możliwością poświęcenia mojego życia towarzyskiego dla tej gry.
2. Walka jest niezwykle brutalna, efektywne finishery, które aktywują się bo serii zadanych ciosów naprawdę cieszą oko i zaspokajają rządzę krwi. Bitka przyjmuje czasami bardzo chaotyczną postać, ale to w końcu wojna i trzeba sobie jakoś radzić np. włączyć "Furię" i rozpirzyć wszystko co zielone i brzydkie.
3. Klimat industrialnej planety Imperialnych Gwardzistów. Fabryczny świat trąci totalitaryzmem, miliony fabryk, wielkie strzeliste budowle ukazujące siłę państwa, armia która w razie konieczności poświęca się w imię wyższego dobra ( wiem, że to credo Dominum Tau, ale bardzo mi tu pasowało). Brakuje tylko portretu dyktatora w każdym pomieszczeniu i na każdym budynku.
4. Bardzo ciekawe wątki poboczne, szczególnie ten dotyczący naszego bohatera i możliwości bezpośredniego kontaktu z Osnową czego zwykły Kosmiczny Marine nie jest w stanie dokonać. Co ważne eksperymentować z tą mocą może Chaos co ukazuje kapitana Titusa w wątpliwym świetle.
5. Urozmaicony arsenał broni co pozwala nam szerzyć terror na różne, wspanialsze sposoby. Zaczynamy grę ze zwykłem nożem i pistolecikiem co jest dosyć słabe, ale następnie wchodzimy w posiadanie takich bajecznych rzeczy jak miecz z piłą łańcuchową czy młot, który jest maszyną masowego rozpierdolu. Plecak odrzutowy, którego paliwo kończy się zawsze w wybranych miejscach i liczne pokłady broni strzeleckiej.
6. Voice acting jest naprawdę dobry, szczególnie u Orków, gdzie gra ogranicza się do prostego "łaaaa", ale i tak jest świetnie. Głos Titusa powoduje, że lubi się tą postać, ufasz jej przez co zależy Ci na jej losach i przez co w ogóle przejmujesz się grą.
Teraz brutalniejsza część, minusy
1. Główna fabuła nie jest tak ciekawa i głęboka jak wątki poboczne. Zwykła wojenna misja, która jak zwykle skończy się powodzeniem. Historia oparta jest na znanych bzdurach typu, zemsta, zdrada, nienawiść. Nie jest bardzo tragicznie, ale przy potencjale świata Warhammera fabuła jest minusem.
2. Brak interakcji z towarzyszami co w tej grze naprawdę by się przydało. Wasi kompani są po prostu głupi, czasem uda im się kogoś ubić, ale nie stanowią zbyt dużej podpory, więc wydawanie poleceń było by naprawdę dobrym urozmaiceniem.
3. Po pewnym czasie otoczenie zaczyna nużyć i wszystko się zlewa, lokacje ( no może z wyjątkiem trzech) nie zapadają w pamięci.
4. Grafice na pewno przydałoby się dopieszczenie. Kanciastość i brzydota bardzo często spotykana. Wielkie wybuchy i zniszczenia nie robią wrażenia, postacie natomiast nie są aż tak złe, a krew na Twojej zbroi to naprawdę ładny efekt.
5. Brak wykorzystanego potencjału drzemiącego w Uniwersum, wiem, że się powtarzam i, że może zbyt wiele wymagam, ale naprawdę z wielką nadzieją czekałem na jednostki Eldarów, Nekronów, Dominum Tau czy Mrocznych Eldarów.
6. Postacie drugoplanowe są bezpłodne, nie czujemy żadnej więzi między bohaterami, a Drogan, jak już wspomniałem, na twarzy wytatuowane ma coś s stylu "jestem z tymi złymi". Oprócz głównego bohatera naprawdę polubiłem tylko Sidonusa(łzy jednak nie uroniłem) oraz przywódcę Orków bo po prostu był śmieszny.
Sama gra dostałaby 6/10, jest dobra, nie jest cudem, jest po prostu dobra, ale, że jestem graczem sentymentalnym za tytuł ocena idzie o oczko w górę.
Zatem ostateczny wynik to 7/10
Komentujcie, polubcie to i do zobaczenia w kolejnej beznadziejnej recenzji, boom headshot!!
Inni użytkownicy: oddajciemiphotoblogawidzewiaksisoniekk95gabrysiawkrainieblyskowyruxanlovciak96iza666endzi666xtrionelmasterpl
Inni zdjęcia: Rekina śpiew bluebird11Z tortem patrusia1991gdZ Klusią:* patrusia1991gd27 / 07 / 25 xheroineemogirlxDba o kręgosłup. ezekh114Raport wiosenny. ezekh114Prawie Krynica. ezekh114;) virgo123Błękitna laguna bluebird11:) photographymagic