...bo obżarstwo jest grzechem.
Czekam, czekam, czekam.
Odliczam. 3, 2, 1... Zero!
Trzy dni, trzy łzy, na ratunek aniołów nie maaaaa!
AMOK!
Pędzę do gmachu fikcji.
Bawię się w szarlatana. Symuluję taniec ujawnienia. Wędzone szczątki zburzonej świątyni zjadam z musztardą rozczarowania. Nieme wizerunki są moją publicznością. Mój mózg porzuca ten niebezpieczny zwyczaj chirurgicznej ingerencji w rzeczy, których ani nie może, ani nie chce zrozumieć. W końcu moje myśli nie znają swojej przyszłości. Wciągam je w grę transpozycji pisma i razem dajemy się porwać oceanicznym prądom na plażowym materacu.
Czasem w nocy tańczę dziki taniec
Może ktoś patrzy lecz nie widzi
Budzę się przerażona tupotem serca
zasypiam by się nie wstydzić
Kocham się ze snami, które noc zamiast Ciebie, da mi.
Game over. Czy chcesz rozpocząć nową grę?