[...] Stara się być dzisiaj na widoku. Ma nadzieję, że on przyjdzie tu ponownie.
Ma nadzieję, że będzie o nią zabiegał. Chce żeby ją kochał,
żeby za nią latał, żeby dzwonił, przychodził pod dom, żeby robił sceny zazdrości
i żeby chciał pójść za nią choćby do piekła. A ona będzie dla niego raz zła, a raz dobra,
raz będzie mu siebie dawać, a raz odbierać, żeby zgłupiał do reszty, żeby nigdy,
w żadnej chwili nie wiedział, czego po niej może się spodzewać.
Bo ją interesuje tylko gra. Ma paru chętnych, ale oni się nie nadają. Są za głupi. I za słabi.
Dają się wodzić za nos jak dzieciaki. Dlatego chce, żeby to był właśnie on. [...]