13-letnia Marta z Tatą w KFC (Wegetarianką została pół roku później).
Pochyla się nad talerzem, traktując jedzenia jak karę... Wychudłe ramiona, rzadkie włosy, brak biustu, wraz ze spadkiem wagi powiększająca się wada wzroku.. - to kara, jaką płaciłam wtedy za głupie odzywki "kolegów" z klasy, obozów...
"Świnka Porki!" ...
"Grubas!" ...
Nawet nie zauważyłam, jak DRASTYCZNIE schudłam. Z pulchniutkiej dziewczynki - w CHUDĄ nastolatkę. A w lustrze cały czas widać (było, jest, i... będzie ?) grubą -PULCHNĄ- dziewczynę... Z 50-55 kg w czwartej klasie spadłam na 45.. A nawet i 42 kilogramy w 6. klasie podstawówki (w 1 gimnazjum wcale nie było lepiej.....) Byłam cała jak deska..... Byłam bliska śmierci.
A potem psycholog, szpital (nie, jeszcze NIE psychiatryczny)...
Gdzieś z rok temu zaczęłam nabierać trochę ciała. Terapia zaczęła skutkować..... ale obraz siebie do dziś zaniżony.
Są nadal takie okresy, że ludzie, widząc mnie, łapią się za głowę: "ANOREKTYCZKA!".
Ale przeważnie staram się trzymać racjonalnej diety.
Czy byłam chora na Anoreksję......?
Nie....
Ale niewiele brakowało.
Dzięki mądrym lekarzom udało mi się nie wpaść w sidła tej - śmiertelnej - choroby....
Gdyby nie to... Mogłoby mnie tu dziś nie być......