Wszystko zaczyna ze mnie wyparowywać, mam dość siebie, ciągłego myślenia, Nadal płacze i choć nie lecą mi łzy to szlocham, nie chcem pomocy, nie da sie pomóc, musze to zrozumieć, albo przeżyć. Rownie dobrze mogę się poddać co podchodzi mi na myśl... Pamiętam te chwile i mój błąd. Kocham... Ale co z tego? to już nic nie znaczy... Wszystko zaczyna sie powoli kończyć powoli kończe się ja...