W podrózy do nikąd rozlazły się drogi w każdą stronę świata. Stojąc na środku zastanawiając się która będzie dla mnie dobra, która pokieruję mnie w tę stronę abym dotarł w miejsce dla mnie bezpieczne i spokojne. Skręcimy w lewo, jestem lewo ręczny więc może to moja droga. Podczas marszu zapaliła się lampka w głowie. Czy był to znak, ostrzeżenie czy przestroga sam niewiem. Idźmy dalej. Napotaknie się na wiele doświadczeń, smutku, bólu, poświęcenia, ograniczenia życiowego, wiele sprzeczności i nienawiści zarazem stwierdziłem że nie, to nie dla mnie nie chce cierpieć, chce być szczęśliwym. Postanowiłem się cofnąć i wrócić do rozlegających się dróg. Stojąc w tym samym miejscu w tym samym kierunku, w kierunku zachodzącego słońa na które uwielbiam patrzeć. Wybieram drogę w prawo. Znowu to samo lamkpa się zapaliła ale tym razem byłem ostrożniejszy. Wcześniejsze doświadczenie nauczyło mnie tego aby uważać z uczuciami zaufaniem z tym co się mówi. Bo w pewnym momencie może sie obrucić wszystko przeciwko tobie. Każde wypowiedzone słowo, każdy gest, każdy uczynek może zostać użyty jako argument. Argument do zniszczenia, poniżenia człowieka. Stwierdzając poraz kolejny że nie wybrałem tej odpowieniej drogi dla siebie wracam spowrotem nad rozlewisko dróg by spojrzeć poraz kolejny na wspaniały zachód słońca i sie zastanowić. Pozostały mi dwie drogi, do przodu jak i do tyłu. Po dłuższym przemyśleniu zastanowieniu się nad swoim życiem co tak naprawdę od niego chcę, zagwarantowałem sobie że teraz muszę być bardziej skupiony na sobie. Chcę brnąć do przodu chce osiągać góry i szczyt nie cofając się w tył. Wybieram drogę przed sobą, wstronę zachodzącego słońca. Z pełną obawą strachem przed ciemnością, przed światm który tylko powoduje cierpienie i ból. Idąć z myślą czy jednak wybrałem tą właściwą droge nie powinieniem wybrać tej która była za mna. Czy dobrze postąpiłem czy aby na pewno chce iść w ciemno. Z drugiej strony pomyslałem że droga za mną może spowodować tylko to że cofnę sie do poprzednich doświadczeń a ta przed która cały czas stałem była tą która była mi pisana. Robią pierwszy krok drugi trzeci nie poczułem prawie nic żadnej lampki żadnego ostrzeżenia tylko strach przed zranieniem i kolejnym cierpieniem. Podróżywszy dalej napotakłem malutką osóbke zamkniętą w skorupce. Nazwijmy ją Aniołek dlatego że jest mniejsza niż ziarenko ryżu ale promienieje jak promienie słońca ktorę oświtlają przedmną drogę. Odziwszy tylko ja ją tak naprawdę zauważałem reszta przechodni dążyła do otchłani pracy obowiązkó nie zwaracjąc na malutkie szczegóły tego świata. Z Aniołkiem zaczeło się od rozmów zrozumienia swoich doświdczeń kłód rzucanych pod nogi przez ludzi którzy tak naprawdę nic dla nas nie znaczyli. W późniejszym czasiem zaczeliśmy siebie rozumieć na tyle że telepatycznie mowiliśmy różne słowa w jednym momencie. Śmieszki heheszki z wszystkiego inne spojrzenie na wszystko. Zauważyłem że skorupka zaczyna pękać. Niewiedząc co to znaczy czego mam się obawiać. Stwierdziłem że poczekam na dalszy ciąg z obawą że poraz kolejny będę sie musiał cofnąc i jednak wybrac drogę tą która była za mną. Postanowiłem w tym momencie tym zbytio się nie przejmować i skupić się przebiegłych sytuacjach. Skorupka dalej pękała i pękała. Aniołkowi zaczeły rosnąc skrzydła. W tak malutkiej osobie urosły skrzydla 4 razy większę od jej samej postru gdzie byłem z szokowany całym tym zajściem i co było powodem do zaistniałej sytuacji. W ciąg dalszy dużo rozmawialiśmy spędzaliśmy razem cały swój czas a Aniołek dalej rósł i rósł. Skorupka odpadła, skrzydła wyrosły na potęrzne i silne a z małego ziarenka ryżu powstała Piękności którą zawszę widziałem ale tak jak inni nie zwracali uwagi na malutkie piękno tego świata. I stało się, stało się to czego szukałem przez całe życie. Pekła we mnie tarcza, tarcza która chroniła mój wulkan Szczęscia, Miłości, Uwielbienia. Wiedziałem od samego początku że bedzie coś niesamowitego że czeka mnie w końcu to na co zasługiwałem. Można mieć dwa światy, dwie lodóki, dwie pralki, dwa balkony. Ale prawdziwą Miłość, prawdziwe Szczęscie, prawdziwego Anioła tylko raz w życiu. Jesteś tą którą szukałem przez całe życie i dopiero po wybraniu właściwej drogi zauważyłem malutkie ziarenko w skorupce smutku, cierpienia, zawodu na każdym kroku gdzie to MI udało się dopiero przebić skorupkę i doprowadzić cię do stanu w którym jeszcze bardziej promieniejesz promieniami. Jesteś tym zachodem słonca na który za kazdym razem patrzyłem i zastanawiałem sie co to tak naprawde znaczy. Zachodem słona który zarazem zamienia się wschod który zacząłem jeszcze bardziej Uwielbiać niż zachód. Jesteś moim nowym dniem który się nie kończy, w którym nie ma zachodu tylko jest cały czas Wschód. Dajesz mi promienie Szczęścia, Miłości, Uwielbienia, Szacunku oraz tego komu nigdy nie udało się zrobić Abym był Szczęśliwy na każdym kroku abym był dumny że jestem przy tak Pięknym i Wspaniałym Aniele. Dziekuję ci Bardzo za Wszystko za to że rozbiłaś moją tarczę i wybuchł mój wewnętrzny wulkan właśnie do Ciebie!!
PS. Nie mam już możliwości powrotu do rozlegających się dróg ponieważ znikły wraz zachodem słonca.
Inni użytkownicy: blankakotkukamka90klosinska98ertotadannabrakwracamzamoment2ukryty123greg00kalisiak
Inni zdjęcia: :* patkigdDeszcz >:-( kalisiak:) dorcia2700Nad morzem slaw300Mieszkaniec miasta bluebird11Today quenKomplet biała koniczynka otienMów do mnie. seignejJa patkigdNaszyjnik złota muszla otien