Nie wiem czy droga, którą wybrałam jest dobra.
Ale nie dowiem się czy jest też zła jeśli jej nie przejdę.
Im bliżej wyjzdu tym bardziej czuję narastające przejęcie i zdenerwowanie.
Żadnych rzeczy osobistych. Na 4 do 6 miesiący wyjeżdżam z małym wyświechtanym plecakiem.
Pare przyborów toaletowych, książka do poczytania, a jedynymi ubraniami cywilnymi będą te, w których przyjadę.
Jutro będzie ostatni dzień "przygotowań" do nowego rodziału w moim życiu i w ogóle nowego życia. Bez wielu ludzi, którzy jak czas pokazał są mi beznadziejenie niepotrzebni.
Zaraz po tym jak znajdę "za murami" pozostanę tylko Ja i moje demony. Zobaczymy kto wygra tą walkę...