Pracoholizm to moja ucieczka od wszystkiego, jeżdżenie samochodem na nocne wycieczki to tez sposób na ucieczkę. Stad ostatnio byliśmy w Krakowie, tydzień później we Wrocławiu. Nocą można wszystko na spokojnie przemyśleć i rozchodzić. Bez tłumu ludzi i hałasu miasta. Wyjątkowo ostatnie weekendy przynosiły skrajne emocje, raz było idealnie, reset głowy, później przychodził mega dół, po czym następny dzień był o wiele lepszy, aby na sam koniec pierdzielnąć z nienacka złem i atakiem lękowym.
Tydzień minął mi pod znakiem zapierdzielu w pracy, takiego, ze nie wiedziałyśmy jak mamy na imię& Dość dziwne sytuacje spowodowały dziwne rozmowy ale w sobotę, pomimo braku chęci przyjścia do pracy miałam mega zdziwienie, pozytywne na dodatek co spowodowało dość szybkie minięcie 8 godzin. Później wyjątkowo wyszłam sobie do ludzi, znaczy dwoje ludzi to już tłum wiec i tak jestem z siebie dumna. Ostatnio coraz lepiej mi to wychodzi.
Ja zaczynam od jutra nocki, także pewnie będzie mnie mniej w ogóle w ciągu tygodnia, bo tak jak zacznę jako niezniszczalna tak w czwartek już będę umierająca hahah 😂😂
Dobrego tygodnia.