*miesiąć póżniej*
Od tamtego czasu minął już miesiąć. Jednak z Przemkiem nadal się nie dogadaliśmy, ba, nawet ze sobą nie rozmawialiśmy! Nie dzwonił, nie pisał. Jest początek stycznia, przygotowania do sezonu trwają. Jest poniedziałek. 8 rano. Właśnie się pakuję, bo o 10 wyjeżdżamy do Zakopanego na zgrupowanie. Jedzie cała drużyna, więc spotkanie z Przemkiem jest nieuniknione.
- Gotowa? - do pokoju wszedł tata.
- Tak.
- O której wyjeżdżacie?
- Około 10, ale przed 9 mamy być w klubie.
- No to cię podrzucę, wskakuj do samochodu, ja zabiorę rzeczy. - 20 minut później byliśmy już na parkingu przed siedzibą klubu. Samochodu Pawlickich nie widać, więc jeszcze ich nie ma. Postanowiłam przywitać się z chłopakami. Niestety, z drużyny odszedł Jarek i Troy, za to doszedł Grzesiek Zengota. W podstawowym składzie znajdzie się również Tobiasz Musielak.
- Cześć. - usłyszałam za sobą głos Zengiego.
- Hej. - odpowiedziałam.
- Co tam, nie boisz się z nami jechać w góry? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Pytanie, czy wy nie boicie się jechać ze mną? - odwzajemniłam uśmiech.
- Hohoho! O patrz. Jedzie twój ukochany. - odwróciłam się i zobaczyłam busa Pawlickich, wjeżdżającego na parking. Chłopcy wyszli z samochodu, zaczęli się z wszystkimi witać. Przemek nawet do mnie nie podszedł, rzucił tylko "hej" w moją stronę. Inaczej postąpił jego brat.
- Co tam?
- Świetnie. - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- To tak jak u Przemka.
- Daj spokój. - odeszłam od niego i poszłąm po swoje torby.
- Dobra, dzieciaki. Są wszyscy. Jedzie 10 osób, więc pojedziemy dwoma busami. Ja, Pan Józek, Damian, Kamil i Tobiasz do mojego samochodu, reszta jedzie z Pawlickimi. Usiadłam z tyłu pomiędzy Lindgrenem a Zengotą. Z przodu usiadł Piotrek i Przemek, który prowadził.
- Ala, a ty nie chcesz siedzieć z przodu? - zapytał Zengi.
- Nie. - odpowiedziałam.
- Kryzys? - zapytał Lindgren, wtedy ja popatrzyłam na niego wzrokiem mówiącym "jeszcze słowo, a zginiesz". O nic więcej nie pytał. Po paru godzinach byliśmy już na miejscu. Tamci przyjechali wcześniej, więc spotkaliśmy się na korytarzu.
- Dobra, jesteśmy wszyscy, więc przed kolacją warto pójść do pokoju się trochę ogarnąć. Mam kluczyki do pokoi, więc możecie wybierać. Może najpierw Ala. Chcesz mieć pokój z Pawlickimi, czy sama?
- Panie Romku, to chyba oczywiste, że z Przemkiem! - odezwał się Lindgren.
- Wezmę ten jednoosobowy. - podeszłam do trenera i wzięłam kluczyk. Od razu ruszyłam w stronę pokoju, wśród żużlowców była cisza, czułam na sobie ich wzrok. Najwidoczniej byli zdziwieni. Ale to ich problem. Weszłam do swojego pokoju, rozpakowałam się, zadzwoniłam do taty. Po jakiś 20 minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Pierwsza myśl? Przemek.
- Proszę! - krzyknęłam. Do pokoju wszedł Zengi.
- Za 10 minut kolacja. - oznajmij.
- Ok, dzięki. - odpowiedziałam.
- Słuuchaj, mogę o coś spytać?
- Jasne.
- Co jest z tobą i Przemkiem? Nie jesteście już razem?
- Wygląda na to, że nie.
- Dlaczego? Chyba dobrze Wam sie układało. Chodzi o tą dziewczynę?
- Jaką dziewczynę?
- No tą z imprezy.- popatrzyłam na niego pytający. - Aaa czyli nie o nią.
- O jaką dziewczynę? - zapytałam ponownie.
- A nie, nieważne, pomyliłem się...
- Grzesiek. Mów!
- No wtedy jak byliśmy z Saszką na imprezie, to poznał tam jakąś Sandrę. Wymienili się numerami, ale do niczego nie doszło między nimi, nie ma się czym przejmować. - zatkało mnie. Usiadłam na łóżku, zaszkliły mi się oczy. - Ej, mała. Nie płacz. Na prawdę do niczego nie doszło. Na pewno nie mają ze sobą kontaktu.
- Przecież ja go dalej kocham! Minął już ponad miesiąc a ja ciągle o nim myślę. Nie mogę się pogodzić z myślą, że go stracę...
- Nie stracisz, ułoży Wam się. Proszę Cię, nie płacz. - usiadł obok mnie i przytulił do siebie.
- Przecież ja już go straciłam...
- Nie. Wiem, że on cię też nadal kocha. Znam go nie od dziś i widać, ze chodzi jakiś podłamany. - siedzieliśmy jeszcze tak z 5 minut. W końcu usłyszeliśmy, że trener woła nas na kolację. Zeszliśmy razem na dół, usiedliśmy obok Fredki i Kamila.
- Podejrzane, że przyszliscie razem. - chciał zażartować Damian. - Przemek, pilnuj tej twojej kobiety. - dodał, jednak śmiał się tylko Kamil i Tobiasz, no i chyba zrozumiał, że to było nie na miejscu. Po kolacji trener podał nam plan zgrupowania, jakie ćwiczenia będą,w których godzinach na stok, siłownię itp. Później rozeszliśmy się do swoich pokoi. Leżąc w łóżku, czytałam książkę Nicolasa Sparksa "Anioł Stróż". Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Cześć. Mogę?
- Tak. Wchodź. - podszedł bliżej i usiadł na fotelu.
Dodaję jeszcze dzisiaj, tak ładnie prosiliście :)
Podoba się? ;->
Inni zdjęcia: 2025.07.18 photographymagic... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24