w skali od jeden do dziesięciu chciałabym na pierdyliard cofnąć czas, pytanie tylko czy do chwili szczęścia czy do chwili kiedy się popsulo- żeby móc wszystko naprawić
i jakie to chwile, które przeżycia, momenty?
kiedy bylam naprawdę szczesliwa?
kiedy wszystko zniszczylam swoim złym myśleniem?
a może jednak przyjąć, że się nie da, pracować dalej nad wehikułem czasu ale w między czasie zmienić swoje życie na lepsze? ok, ale jak?