U nas mikołajkowo od samego rana :)
Minął rok od jednego z najpiękniejszych dni w moim życiu.
4 grudnia 2015 roku. Zimowy poranek. Całą noc spałam niespokojnie czekając aż w końcu zadzwoni budzik i mąż pójdzie do pracy. Wszystkie testy robiłam, gdy byłam sama w domu. Tym razem też tak chciałam. Choć tym razem wszystko miało być inaczej. Okres spóźniał się 3 dzień, a ja, mimo, że już nieraz były takie opóźnienia, czułam, że tym razem już nie przyjdzie. Mąż wyszedł, a ja pobiegłam do łazienki. Szybko zrobiłam test, nawet nie czytając instrukcji. Przecież znałam ją już na pamięć. Zawsze po zrobieniu testu wychodziłam z łazienki i wracałam po kilku minutach. Tym razem czekałam, wpatrując się w okienko. Powoli, pojawiało się to, na co tak długo czekałam. Druga kreska, upragniona kreska. Stawała się coraz wyraźniejsza. Ale ja widziałam ją coraz słabiej, bo do moich oczu z każdą sekundą napływało coraz więcej łez. Łez szczęścia.
Ten dzień rozpoczął najpiękniejszy okres mojego życia.
Rok temu dostałam cudowny prezent mikołajkowy. Prezent na całe życie.
A w tym roku moja mała Mikołajka od rana obdarza mnie pięknymi uśmiechami :)