Jestem wykończona dzisiejszym dniem...
W nocy prawie wcale nie spałam, gdyż co chwilę musiałam wstawać do toalety, a gdy w końcu nad ranem zasnęłam, to już dzwonił budzik i musiałam jechać do poradni szpitalnej na ktg.
A w poradni jak zwykle pełno ludzi i ogromne kolejki. Najpierw czekałam w rejestracji, potem na badanie ktg, po półgodzinnym badaniu następna kolejka do punktu położnych, kolejna do lekarza i ponownie do położnych. Tak więc zrobienie jednego badania zajęło mi pół dnia....
Na dodatek w poradni było strasznie duszno, nie mówiąc już o pogodzie na zewnątrz. Jestem wymęczona i resztę dnia mam zamiar przeleżeć nic nie robiąc ;)
Ktg wyszło w porządku. Lekarz sprawdził szyjkę, stwierdził, że nic się jeszcze nie dzieje i że jeszcze sobie trochę poczekamy. Zalecił wykonywanie ktg raz w tygodniu, choć mój lekarz prowadzący będzie pewnie nadal za tym, żeby robić je dwa razy w tygodniu.
W czwartek kolejna wizyta u lekarza i zobaczymy, czy może coś się zmieni. Choć wszystko wskazuje na to, że Córeczka chce poczekać jeszcze dwa tygodnie na urlop tatusia :) I dobrze, będę się mniej stresowała, wiedząc, że mąż jest w domu i w każdej chwili może jechać ze mną do szpitala :)