Wczoraj spotkałam pewną osobe z która byłam bardzo "przywiązana".......wyjechała bez pożegnania i po 2 latach spotkanie jej bylo wielkim szokiem. Na legalu podchodzi do mnie i nawija jak by nigdy nic. Nie umiałam jej powiedzieć spadaj.....a miałam wielką ochote.....teraz wiem ze gdybym to zrobiła żałowała bym i to bardzo.Po prawie dwu-godzinnym gadaniu znów poczułam się jak kiedyś-pare lat temu.teraz mam zajebisty humor po tej rozmowie.Nie umiem tego opisać,ale teraz znów wszystko co mnie otacza ma sens:)
Jak wracałam do domu wczoraj (pomijajać to że cała sie trzepałam z zimna)a dokładnie jak wysiadałam z autobusu to minęłam się z moja bylą przyjaciółka....troche to hujowo wyszo -cześć -cześć jak gdyby nigdy nic.Kiedyś była mi najbliższa mi osabą, która wiedziała o mnie wszystko-nikt nie wiedział tyle co ona...ale było mineło.Czasem myśle, że poprostu tak miało być.Miałam mieć zajebistą przyjażń ktora musiała się skonczyć.
Zdjęcie robione jak szliśmy do kamieniołomu