dzisiaj moja szesnastka, dziekuję :)
dieta, dieta, dieta... w weekendy mi nie wychodzi a to wszystko przez moich przyjaciół i ich pomysły na pizze itp. :) Ale spoko dzisiaj wracam do formy. Mam coraz mniej czasu na te 10 kg, cos czuje że nie wyjdzie mi aż tyle. Jestem dobrej mysli, nie chce sie katować dla tego nie obwiniam się.
W szkole oblepili mnie jak muchy. Rzucali we mnie cukierkami, które musiałam potem zjadać... ogólnie dieta w urodziny ni chuja nie wychodzi. Babcia piecze mi szarlotke z karmelem, będzie co spalać. Chyba zrobie sobie oficjalną przerwę w diecie hahahah. Właśnie doszłam do takiego wniosku.
co robić: mój przyjaciel, znam go od kilku ładnych lat i wiem że wiemy o sobie wszystko, on zaczął teraz patrzeć na mnie inaczej, odkąd zaczęły się próby do balu gim. Zauważyłam to dopiero dziś jak składał mi życzenia. Z oczy da się wyczytać wszystko...
nie mamy szans na "nas" ja to wiem!
idę na szampana przed dom bo znajomi przyszli :*