Każdego poranka budziła ją morska bryza,a promyczki słońca muskały jej blade policzki.Ten dzień był jak każdy inny.
Wstała,ubrała się i poszł do szkoły...Gdy na korytarzu spotkała swojego chłopaka...podbiegła do niego i chciała
się przytulić...lecz on jej na to nie pozwolił.Odepchnął Ją...ona od razu zorientowała się że coś jest nie tak...
zapytała się o co chodzi??On milczał...pociągnął ją za rękę w ich ulubione miejsce poszli na polanę w lesie
gdzie pierwszy raz się pocałowali.Tam gdzie na drzewach wyryli że już na zawsze będą razem.Ona spojrzała w
jego oczy i już miała zacząć mówić kiedy on przerwał jej...-Kochanie nie możemy być razem.Przepraszam kocham
inną.Po śniadym policzku łza goniła łzę odwróciła się i pobiegła przed siebie nie przestawała płakać.Kiedy nogi
odmuwiły jej posłuszeństwa,zatrzymała się i usiala pod drzewem.Wyciągnęła z torby długopis,kartkę i nożyczki
napisała list.Kiedy skończyła zgniotła kartkę w dłoni i przejechała lśniącym ostrzem nożyczek po zgięciu w łokciu.
Po śniadej ręce zaczął płunąć strumyk ciemnoczerwonej krwi.Ona już tylko siedziała a jej powieki po jakimś czasie
same zaczęły się zamykać.Dziewczyna umarła w lesie.Kiedy ją znaleźli zobaczyli białą kartkę poplaminą krwią w
lekko zamkniętej dłoni dziewczyny wyciągneli ją i zaczeli czytać.-Kochani rodzice przepraszam was.Musiałam
odejść życie bez mojego skarba nie miało sensu.Kiedy chłopak to zobaczył.Żałował wszystkiego co zrobił.
Dopiero po jej śmierci udowodniła sobie że nie umie bez niej żyć.Nie mógł się pogodzić zmyślą że jego
słoneczko nie żyje.Przychodził na jej grób codziennie siedział tam godzinami bardzo za nią tęsknił.Za każdym
razem kiedy chciał się zabić wychodził z tego cało.Teraz wiedział że ona z góry nie pozwala mu tego
zrobić.