Tęsknię za takim widokiem po otwarciu rano oczu.
Dopiero w piątek jadę po Eris. Niestety w ten weekend nie było możliwości żeby ktoś mnie z nią odwiózł do domu. A do autobusu z nią nie pójdę, bo zbyt źle znosi podróż.
Strasznie dziwne rzeczy mi się dzisiaj śniły. Przyjechałam do rodziców po Eris i mieliśmy jechać gdzieś do dalszej rodziny. Ale jak zobaczyłam w jakim jest stanie to powiedziałam, że nigdzie nie jedziemy. Nie wiem co jej się stało, ale całe ciało miała w ranach, futerko w wielu miejscach wydrapane, cała była w krwi. Straszny widok. Potem śniło mi się, że byliśmy u babci. Co było dziwne, bo babcia nie żyje, ale chyba tylko ja o tym wiedziałam, bo nikt inny się tym nie przejmował. Później babcia faktycznie nie żyła. Ale to było tak jakbym w pewnym momencie mrugnęła i po otwarciu oczu minęło kilka miesięcy. Byłam w tym samym miejscu, ale wszystko było inne. Poprzykrywane folią, zakurzone, ciemne, a z sufitu wszędzie zwisały jakieś brudne szmaty, łazienka była rozwalona i ktoś tam był, ale nie wiem kto. Nie lubię takich dziwnych snów.
Przeżyłam jakoś dzień na uczelni, w tym pracę w grupach na jednych zajęciach, gdzie byłam zmuszona rozmawiać z ludźmi. Nienawidzę tego. Uśmiechania się, podtrzymywania rozmów o niczym na siłę, jakie to wszystko męczące.
Dostałam dzisiaj okres, co jest cudowną wiadomością, bo to oznacza, że niedługo miną mi wahania hormonów i w końcu wezmę się w garść. Przestanę być taka płaczliwa i sentymentalna. Dzisiaj sobie jeszcze popłakałam na filmie, ale jutro już powinno być względnie normalnie.