Czekając aż zagotuje się woda w czajniku wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam, że obok mojego bloku, od świateł do następnych świateł ulica jest odgrodzona taśmą, stoją radiowozy itp. Nic spektakularnego się nie działo, nikt nie biegał, nie było widać żadnej akcji. Po prostu stali tam i pilnowali żeby nikt nie wchodził na oznaczony teren. Myślałam, że to wyciek gazu w kamienicy czy coś podobnego. Później przypadkowo trafiłam na artykuł w internecie co tam się działo. Była bomba w autobusie. Jakiś koleś wysiadł i zostawił podejrzaną reklamówkę. Pasażerowie zgłosili to kierowcy, a ten wyniósł reklamówkę przed autobus. Chwilę potem nastąpił wybuch. Jedna osoba została ranna. Co prawda nie był to jakiś spektakularny atak, bomba domowej roboty: saletra i gwoździe w garnku, ale i tak nie chciałabym dostać takim gwoździem. Jakie to smutne, że nie można czuć się bezpiecznym wychodząc z domu. W każdej chwili można trafić na takiego wariata.