Muszę pomyśleć co z tym mieszkaniem, bo dlugo chyba tak nie wytrzymam. Dzisiaj spędziłam cały dzień na mieście, bo od rana byłam tak wkurzona, że nie chciało mi się siedzieć domu. Ale ile można się tak włóczyć. Tym bardziej, że powinnam pisać pracę i przygotowywać prezentację i projekt i jeszcze kilka innych rzeczy.
Monia zaraz kończy pracę i przyjedzie do mnie na kawę. Ponarzekamy sobie trochę na życie.
Kicia szczęśliwa, bo przyszła paczka z karmą i dostała nową zabaweczkę. Ja trochę mniej, bo dwieście złotych poszło. Mam nadzieję, że będzie jej pasować ta nowa karma, bo jest tańsza od tej, którą kupuję zawsze i pewnie przez jakiś czas przy niej zostanę.
Umowa w Play mi się kończy. Przydałaby mi się jakaś z telefonem, bo ten mój już nie daje rady. Tylko że te z byle jakim nawet telefonem są dwa razy droższe od samego abonamentu. Więc nie wiem czy jakiś wezmę.
Chciałam napisać, że jutro wezmę się w garść i zacznę coś konkretnego robić. No ale wiadomo.
...faded out with happiness...