Coraz bardziej nienawidzę świąt. Prezenty mam prawie kupione, ale nachodziłam się i nadźwigałam tak, że ledwo żyję. Ludzi wszędzie pełno, nic nie można obejrzeć, bo się pchają.
Rozczarowałam się strasznie, bo nie mam kubeczka bucika. A jeszcze wczoraj były. Jak bym poszła wczoraj to bym miała. Strasznie mnie to wkurza. No niby ładny, takie serduszko, ale chciałam mieć bucik, bo chciałam w nim trzymać długopisy na biurku i idealnie by mi pasował do bucika z tamtego roku, bo różnił się tylko kolorem. A to serduszko jest beznadziejne. Do tego na tyle niskie, że nie wiem czy w ogóle mi się z niego nie będą wysypywać długopisy, na razie się suszy, zobaczę później. I w ogóle żadnego napisu nie ma, że Wrocław, albo chociaż data. Tylko jakiś tandetny nadruk. No ale żeby daty nawet nie było? I 10 złotych za takie gówno. Za kilka lat nawet nie będę pamiętać z kiedy to jest. Bo że z Wrocławia to raczej powinnam pamiętać.
Nic mi się dzisiaj nie udaje.