Przeżyłam. Jutro już trochę lepiej, bo od 9 do 16. Ale i tak do domu pewnie wrócę tak jak dzisiaj, bo dopiero 19-20 mają przywieźć sprzęt na mieszkanie i trzeba go odebrać.
Przed pierwszym wykładem czułam się jak bym znowu była pierwszakiem. Może dlatego, że taka przerwa. Może dlatego, że zgubiłam się w budynku i trochę minęło zanim znalazłam odpowiednie schody i salę. Po pierwszym wykładzie, czekając na spóźnionego wykładowcę, czułam się jak bym chodziła na zajęcia codziennie przez milion lat, bez żadnej przerwy. A gdzieś koło 17 miałam wrażenie, że nie istnieje nic innego tylko uczelnia, studia, wykłady, zajęcia. Jakby nie było na świecie nic innego i nic lepszego mnie w życiu nie czekało. W sumie nie było to takie złe. Chociaż na moment przestałam myśleć o mieszkaniu. O tym, że nie ma mebli. O tym, że próg zamiast w drzwiach jest 20 cm poza nimi, w zasadzie już na przedpokoju. Że płytki są położone krzywo. Że kilku nie ma wcale, bo chociaż był spory zapas to wszystkie jakimś cudem się wytłukły albo poszły na ścinki i do wyjebania. Że zabrakło paneli, bo jakiś popierdoleniec nie umie ich normalnie położyć tylko przycina jak najwięcej, a potem się dziwi, że się skonczyły. Że wzór w łazience w kolejnym miejscu jest ułożony nie tak jak ma być, bo przecież "wszyscy chcą żeby tak robić". Że jednej szafki nie ma na sklepie i trzeba czekać 2 tygodnie aż przyjdzie zamówienie. Że druga szafka, chociaż zapakowana fabrycznie, bez śladów otwierania, ma tylko trzy nogi, masę zbędnych zawiasów i brak niezbędnych wkrętów i na uznanie reklamacji trzeba czekać 3 tygodnie. Że ościeżnica też nie jest kompletna i trzeba jechać do sklepu złożyć reklamację. O tym wszystkim wcale nie trzeba myśleć. Tylko ja i uczelnia. Notatki, zmęczenie i nudne wykłady.
Inni zdjęcia: Z Madzia nacka89cwa... maxima24... maxima24Z Madzia nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24