Taka przydługawa fotorelacja, tym razem robiłam zdjęcie praktycznie po każdej kresce.
Ostatni z serii. Nie wiem czemu nie dodałam go wcześniej, pewnie mi się nie chciało. Teraz mam wszystkie kolory długopisów i mogłabym lepiej dobrać kolory niż wtedy, ale to już ostatnia wersja. Nie mam ochoty więcej do niego wracać. Chociaż prawda jest taka, że nie umiem rysować. Jeśli już coś mi wyjdzie, umiem to powielać, chociaż też mnie to frustruje, bo nigdy nie wychodzi do końca dobrze.
Wciągnęłam się na nowo w "trylogię" czarnych kamieni. Kończę trzecią część, mam nadzieję, że nie zrobię sobie przerwy i za jednym zamachem przeczytam następne. Mam je aż do dziewiątej części, chyba ostatniej. I w końcu oddam te książki. Nawet nie pamiętam ile je mam, rok na pewno, ale nie wiem ile dłużej. Problem z nimi jest taki, że ciężko zrozumieć o co tam chodzi, ten świat jest tak inny i dziwny, pojawia się tyle postaci, których imion nie mogłam zapamiętać. Trudno zacząć czytać i trudno do tego wrócić po przerwie. Ale jak już się wkręci, to idzie bardzo szybko. Więc mam nadzieję, że uda mi się jednym tchem pochłonąć jeszcze sześć tomów.
Wczoraj tak pięknie padało wieczorem. Dzisiaj niestety znowu gorąco, aczkolwiek nie tak jak wcześniej. Nie jestem pewna czy właściwie użyłam słowa "aczkolwiek" i czy daje się przed nim przecinek. Wydaje mi się, że tak, ale pewności nie mam. Rzadko używam słów, których nie jestem pewna. A po poznaniu znaczenia słowa "bynajmniej" robię to jeszcze rzadziej. W ogóle nie wiem skąd u ludzi moda na to słowo. Chyba chcą udawać mądrych, a robią z siebie większych debili niż są. To taka mała dygresja. A wracając do tematu, mam nadzieję, że w ciągu najbliższych dni trochę się ochłodzi, a przynajmniej żeby się nie ociepliło.
Coś się rozpisałam dzisiaj :D