Znów na dziś dostrzegam jak strasznie jesteśmy sypcy i jak często odpuszczam.
A przecież Eldo każdego poranka odbija się echem w czaszce i dobitnie powtarzając każde słowo daje do zrozumienia, że nie mogę upadać i pozwolić na zatrzymanie pracy serca. Czuję kawę w pustym żołądku , która trzyma mnie przy życiu w ten nietypowy cichy dzień , który miał być głośny i naprawdę ciepły . Jestem strasznie wadliwa i nie chodzi tu o sterte bzdur w głowie, o tony uczuć, które odbijają się przeszklonymi oczami. Wiesz , że przecież nie będę się przyznawać, że mam ochotę na coś więcej , bynajmniej w źrenicach. Nie, to zupełnie nieadekwatne. Może nie do nas należywładza nad barierami idei. Jestem kryterium miłości typowo książkowej, o której będę pisać mając na myśli całokształt istnienia, niekoniecznie bycia.Mówiąc o centrali życia zaczynam wierzyć w kontynenty serc, zupełnie tak jak w to, że do śniadania wypiję herbatę zamiast kawy , którą znów sparze język i wysuszę usta .