photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 28 SIERPNIA 2011

After the hunt.

http://www.youtube.com/watch?v=Dzafc58H_4E

Dużego wpisu na temat Szkocji nie będzie, jedynie w kilku zdaniach mogę opowiedzieć o moich wrażeniach. Szkocja to piękny kraj, żałuję że nie miałam okazji ani czasu an odwiedzenie terenów dalej na północ Szkocji, Highlandów, objeżdżając okolicę Scottish Borders miałam jedynie przedsmak cudów leżących poza moim zasięgiem. Sam Edynburg? Pogoda nieprzewidywalna, w dużej mierze deszczowa, w jakiej miasto o budynkach z kamienia wydawało się ponure i szare. Jednak przez ostatnie dni mojego pobytu świeciło słońce i Edynburg wypiękniał. Szczególnie podoba mi się architektura tamtejszych kościołów, kamiennych, mrocznych gotyckich brył. Kaplica Ostów w St. Giles, ze sklepieniem uplecionym z ostów. Co u nas by się nie przyjęło- kościół w stylu gotyckim przerobiony na centrum Festiwalu Edynburskiego, z eleganckim, nowoczesnym wnętrzem, restauracją i oszklonymi windami. Całe miasto dokądś się spieszy, gna, przechodzenie na czerwonym świetle pomiędzy śmigającymi autobusami i taksówkami jest normą. Zauważyłam, ze ludzie tam mieszkający są bardzo mili dla siebie nawzajem i obcokrajowców. Bardzo polubiłam tamtejsze autobusy, mimo korków zawsze są na czas, są w większości piętrowe i panuje w nich kultura, nie ma ścisku, nawet na najbardziej obleganych liniach w centrum miasta. Jednak co, co mnie najbardziej urzekło były miejsca odwiedzane podczas sobotniego dnia zorganizowanego przez A. i A., objazd po Scottish Borders, czyli piękne góry, rynnowe jeziora, wrzosowiska, peeeełno owiec, wąskie drogi i ta mgła dodająca miejscu klimatu...Cudnie. Chociaż szczerze powiedziawszy cieszyłam się z powrotu do domu.

Dzień po powrocie rodzice wyjechali na parę dni do Ostródy, dzięki czemu miałam święty spokój przez jakiś czas. Przez pierwszy wieczór było trochę smutno tak samej siedzieć w pustym domu, ale idzie sie przyzwyczaić.

W piątek byłam z  Joy, Sebkiem, Kucem, Wojtkiem i Martą w Sopocie na plaży, gdy się ściemniło wypuściliśmy 5 lampionów na gorące powietrze...wyglądały pięknie! Leciały daleko i wysoko :) Z powrotem do domu było trochę przygody, ale udało mi się dotrzeć na swoją wioskę przed północą.

Sen tym razem nie okazał się być lekarstwem na różnej maści smutki. Później było gorzej, ale już z innego powodu. Z nerwów rozbolał mnie brzuch.  dopiero kolo piątej Agnieszka mnie wyrwała z domu na spacer z Pyzą i Neli. Odetchnęłam, brzuch przestał boleć, myśli też trochę bardziej się uspokoiły. 

 

http://www.youtube.com/watch?v=jDRtQjkFySE

 

Furkot.