Moim marzeniem jest, żeby któregoś dnia wrócić do domu z poczuciem szczęścia i błogości, w końcu to mój dom. Od tych kilku dni, może tygodni, nie wiem, nie wydarzyło się kompletnie nic ciekawego. Moje dni wyglądały tak: godzina 11 wstaję, zjem coś, leżę przez resztę dnia, a wieczorem idę spać. Sama siebie bym powiesiła za tą monotonię, nawet nie mam do kogo wyjść, z kim wyjść, porażka. Zmieniłam kolor włosów i otarłam się o śmierć, czyli byłabym ruda. Na szczęście wyszedł mi pożądany kolor, czyli miodowy blond. Zaczynam dbać o siebie, za długo zaniedbywałam swoje ciało, jak i dusze. Za dużo było tego milczenia, żeby teraz stać się pustym workiem na kości, jak już w którejś notce wspominałam. Zobaczymy jak długo wytrzymam, bo coś mi się wydaje, że prędzej czy później coś się stanie i znowu bedzie tak beznadziejnie, jak jest dzisiaj. Od dobrego tygodnia bolą mnie jajniki, czytałam dzisiaj sporo na temat nowotworów, gdyż moja mama miała nowotwór i po prostu chciałam sprawdzić, czy to przypadkiem nie jest dziedziczne. Jak się okazało rak jajnika jest dziedziczny. Już nawet nie chce mi się płakać. Mam dopiero siedemnaście lat, a mam tak bardzo zrąbane życie na samym wejściu. I tylko w głowie tkwi ciągle to samo pytanie "Dlaczego ja? Dlaczego nie ktoś inny?". Zmieniłam przez te dwa tygodnie wiele w swoim życiu, nie wiem czy na lepsze czy gorsze, jeszcze nie odczuwam konsekwencji ani skutków. Jestem sama i tyle. I znów zabijają mnie własne myśli.
https://www.youtube.com/watch?v=iqIK9UArlgQ
~Są noce kiedy nie chce się żyć~