Rekolekcje są spoko.
Choć czasem są nerwowe i dziwne.
We wtorek poszłam do szkoły gdyż był to dzień przed rekolekcjami był to dzień bardzo luźny gdyż musieliśmy tylko zapisać na które godziny mamy w rekolekcje. Wszyscy bardzo uciesyli sie że wreszcie tygodniowy luz.
W środe mieliśmy zaczynać od odrabiania koła angielskiego były to 2 godziny nauki lecz luźne na maxa.
Koło zaczynało sie o 9:30 i trwało do 11:30. Po kole poszliśmy do kościoła na 1 godzine,mieliśmy przynieść na msze obrazki z namalowaną przez nas rodziną. Oczywiście nikt ich nie przyniusł.
W czwartek (czyli dziś ) poszliśmy odrazu do kościoła mieliśmy na godzine 11:30 lecz wyszliśmy o 11:00 niestety przyszłam na godzine 11:15 i wyszłam z ostatnią grupą ledwo zdążając. W kościele usiadłam koło mojej klasy a dokładnie koło koleżanki. Na tą msze trzeba było przynieść krzyż,książeczkę od komunii i różaniec. Ja nie przyniosłam nic. Przez całą msze podjadałam koleżance cukierki.
Aż do chwili gdy koledzy siedzący koło mnie z drugiej strony zaczeli gadać o seksie.
Katechetka słysząc ich szepty wzieła 2 z nich i rozsadziła. Wtedy siedzący dalej koło mnie chłopak zaczoł ze mną i koleżanką gadać o spowiedzi. Potem zciszył ton by koleżanka go nie słyszała z wszystkich osób słyszałam go tylko ja.
Spytał sie mnie co bym powiedziała gdyby on teraz powiedział do mnie daj buziaka.
Oczywiście nie odpowiedziałam tylko zaczełam sie śmiać.....
Był już koniec mszy więc poszłam z koleżanką do sklepu a potem sama do domu. Teraz siedze prze moim kompie i to pisze. hehe
Co jutro nie wiem ale wiem że mieliśmy mieć na godzine 10:30 a po spytaniu sie nauczyciela podobno mamy na godzine 10:00.
Wiem też że mamy przynieść pamiętkę z komunii. Nie przyniose bo leży głęboko w szafie.
DZIĘKI ZA CZYTANIE
ZEWCIA