To był zły dzień. Nie często się zdarza bym czuła się tak, że nie mam pojęcia w którą stronę idę i co mnie czeka za rogiem. Co gorsza wcale mnie to nie obchodzi. Wszystko jest mi teraz obojętne, gdy po raz kolejny czuję jak zamykam się w sobie. Ludzie są i są, a zaraz potem znikają z naszego życia, jak kartka wyrwana z kalendarza. Zaczyna się nowy dzien, nowy tydzień, ale blizny nie goją się tak łatwo. Poszarpane serce, za każdym razem goi się ciężej. Nie wiem z czego wynika to wszystko. Czy tylko mam pecha, czy może nie staram się wystarczająco. Nie potrafię zapomnieć. Najgorsze, że jedyne co ulatuje z mojej pamięci to złe momenty. Tkwią w niej jedynie te dobre, które sprawiają, że tak często chiałabym do niektórych wspomnień wrócić. Jednak bardziej chciałabym stworzyć nowe i poczuć, że ktoś jest w stanie mnie kochać tak jak ja potrafię. Bezwarunkowo i na zawsze. O
statnio znów coraz częściej puka do mych drzwi samotność. Nie chcę jej wpuścić. Pozostawiam otwarte okna, może spotka mnie coś co odmieni ten stan.
Podobno, nadzieja umiera ostatnia.
Choć może jest jedynie matką głupich?
Nie wiem w co wierzyć.
Miłość staje się nieprzejrzystą abstrakcją.
Dane mi jest ją tylko podziwiać.