Zaczynam płakać. Łzy lecą mi po twarzy i wydobywa się ze mnie cichy szloch. Nie wiem, co robię, i nie wiem, dlaczego tu jestem, i nie wiem, jak sprawy mogły się tak posypać. Próbuję znaleźć odpowiedzi, ale ich nie ma. Jestem zbyt rozjebany na odpowiedzi. Jestem zbyt rozjebany na cokolwiek. Łzy płyną szybciej i szlocham głośniej i kulę się na zimnych kafelkach podłogi i obejmuję się. Obejmuję się i wyję i jest rano i jestem gdzieś i od pięciu dni nie piłem i nie wiem, co się ze mną, kurwa dzieje.
nic nie ogarniam, nadal nic nie wiem,. czy ktos da mi odpowiedzi? czy kiedys bedzie cos pewne?