Bo jeśli odbierasz mi chęci do naprawy czegokolwiek, to po co się starać? Zależność to najgorsza rzecz. Brak indywidualności, której się uczę. Mozolnie do przodu, bez Twojej obecności. Ilekroć wracam przypominam sobie dlaczego odeszłam. Po czasie usprawiedliwiania tego wszystkiego pseudo problemami od razu wracam i pragnę odejść. Mętne koło.
W głowie siedzi mi tylko katowickie mieszkanie na siódmym piętrze. Pudrowy róż na ścianach z odcieniami fioletu. Dookoła okrągłe lampki z bladobiałbym światłem. Na podłodze puchaty, jasny dywan. Miękka, gruba koudra w hotelowej bieli, a przedemną zachodzące Słońce w miejskiej dzielnicy. Trzymam kogoś za rękę. No właśnie, kogo?
Nie mam pojęcia kto i ile niesie w sobie jakiejkolwiek prawdy. Zaufanie to koszmar, nie ufam. Nie potrafię.