Witam was moje drogie :)
Treningi przynoszą efekty, aczkolwiek musze poświęcić więcej czasu na ręce, są bardzo słabe.
Dziś 2 godzinki jazzu, jakaś mała odmiana, później wizyta u moich dzieciaków. Pomagałam
kuzynowi przygotować sie do sprawdzianu, tańczyłam z Nadią i Leną. Oczywiście w tym
popierzonym mieście autobusy nie wiadomo gdzie już stają i musiałam kilometry nadraiać :)
także wysiłkowy dzień nie pomijając wizytu u oszi, później u mnie. Poznałam kolejne nowe osoby
zajęciach, ozywiście odrabiałam zaległe godziny dziś akurat na treningach..ale sam fakt ile
osób poznałam przez okres 2 miesięcy jest porażający.. co prawda, taniec łączy ludzi. Naprawdę
atmosfera jest pozytywna, codziennie trenuje, czuje sie wspaniale. Fajnie znaleźć w życiu
coś co maluje ci uśmiech na twarzy. Fajnie odciąć sie od nałogów, przestać palić, ciąć sie..
Podziękuje kiedyś Martynie, że mnie tam zaciągnęła, bo wreszcie żyje i doceniam to.
Doceniam to, jak wspaniałych ludzi spotykam i jaki wpływ mają na moje życie.
Nawet jeżeli nie jestem w tym dobra, coś mi nie wychodzi..po prostu nie przywiązuje do
tego wagi, wreszcie uznałam taniec za rodzaj zabawy..nic co perfekcyjnie nie jest dobre,
no chyba, że ciało hihi ;p. poza tym tęsknie za Natalią..mimo, że widziałyśmy się w
piątek. Taki splot myśli... Trzymajcie sie cieplutko i życze wam z całego serca siły i jeszcze raz siły!