Po zejściu z gór trafiliśmy do jakiejś wioski, której nazwy nie pamiętam. Pod budką telefoniczną koczowaliśmy tam 3 godziny, czekając na autokar. Przyjechał, ale nie miał dla nas miejsc.
W wioseczce akurat wielkie poruszenie. Jakaś stypa była, to i ludzi sporo. Swoją drogą śmieszny zwyczaj mają tam ludzie. Obwieszczają śmierć bliskich plakacikami. Zdjęcia nieboszczyków można zobaczyć na słupach, przystankach, drzwiach do domostw.
W Warnie był jeden ze zdjęciem łudząco podobnym do Pani, która wynajmowała nam pokoje :D Hy, hy.
A wracając do zdjęcia. Tamtego wieczora suszyło mnie jak nigdy, a w pobliżu ani kropelki wody. Brr.
Ja pieprzę. Czemu, do cholery, nie mogę wybrać wielkości zdjęcia!? :[