w zeszłym tygodniu,
na dniówce
już chuj wie który raz tego dnia
tankowałem gaz.
śniegu pełno,
pizga w chuj.
no i stoję,
gaz się leje.
gaz się wlał.
odłączam pistolet.
gotów by wrócić do sklepu.
patrzam w kierunek wjazdu
pies.
Faja.
pies przygarnięty przez ludzi
z firmy obok.
pewnie na psie standardy to
nie było dziwne.
piskał, kładł się.
wstawał, piskał i znowu się kładł.
szef firmy która ma siedzibę obok
był akurat w sklepie.
zawołał Faje,
a ten taki dziwnie skołowany.
pytam o co chodzi.
przed chwilą przejechał po nim samochód.
nie że kołami,
szczęście w nieszczęściu
że nie kołami,
a nad nim.
pan szef i pies odjechali razem.
co dziwne
kierowca auta
które poturbowało zwierzę
raczej się tym nie przejął
bo pojechał dalej.
nie trudno jest go zauważyć w śnieżnej aurze
bo jest kurwa mać
cały czarny.
źli ludzie.
moja Picia,
Lulka
dostaje szału gdy rano wracam z pracy.
piszczy (tak, kot piszczy)
trąca mnie głową,
nie pozwala się nawet rozebrać
bo trzeba ją gładzić,
baaa
na ręce wziąć i się przytulać.
ej,
kiedy wracam rano z pracy,
a ten proceder nie ma miejsca
sam szukam jej gdzie w mieszkaniu zalega
i na hasło
-co to ma znaczyć że mój kot się ze mną nie wita-
przybiega :D
bez kitu.
-
zrobiłem sobie chwilę przerwy w pisaniu.
oczywiście po psiemu przybiegła
na zawołanie.
wziąłem ją na kolana.
czochram po głowie,
a tu się futro sypie.
co to oznacza?
czas na czesanie.
no i ekstaza.
ru!
ru!
ru!
Lula wkurza się w momencie gdy spostrzega
że to nie ręka ją czesze,
tylko narzędzie :D
jakiż to niefart
że najzimniejsza noc z dotychczasowych
przypadła na moją zmianę.
było tak zimno że już nie tylko
z tego mrozu chuj się do dupy chował,
ale piździało tak zacnie
iż uciekał tam razem z jajami.
ruch na stacji
prawie żaden.
od czasu do czasu pojawił się ktoś spragniony paliwa.
przed 12 wyszedłem na szluga.
Faja podbiega.
trzęsie się tak że wygląda na psa
tańczącego pogo.
przygarnęli go ci zza płotu
między innymi po to by pilnował przybytku
ma on wolną . . . łape.
może wyjść, pobiegać
i wraca kiedy chce.
wczoraj nawet widziałem go u siebie na ulicy.
no ale jest tak,
niedziela.
warsztatowe bramy zamknięte aż do rana
i pies nie dostanie się do swojego leża,
a jest tak kuresko zimno
że skóra przytknięta do jakiejkolwiek
powierzchni momentalnie przywiera.
Faja to taki fajny kundel,
od koniuszka nosa po szpic ogona
czarny jak smoła.
budowy harta,
chudy jak patyk
i wielkości dobermana.
bardzo przyjacielski,
więc jeżeli ktoś by robił włam obok
to nie wiem czy cieszył by się na widok złodziei.
nie da się go pomylić z żadnym innym
ze względu na jego kalectwo.
przednią lewą łapę ma zawsze podkurczoną do ciała.
pewnie wpadł pod auto
i nikt nie zainteresował się
by go poskładać.
lecz mimo tego to mu chyba nie przeszkadza
bo świetnie radzi sobie na trzech.
wracamy do opowiastki.
stoję,
palę papierosa
ten się na mnie gapi i piszczy.
o nie mój bratku,
nie ma mowy
nie wejdziesz do sklepu.
na szybie znak zakaz wprowadzania psów.
wszystko mu starałem się wytłumaczyć
żeby pojął i przyjął
że jego błagalne spojrzenie na mnie nie działa.
prawie północ i kasjer gadający z psem.
to chyba dziwne.
no więc
skończyłem palić.
pilotem otworzyłem drzwi
i musiałem jeszcze przypilnować
by nie wlazł za mną.
poszedłem sobie zrobić herbatę.
termometr wewnątrz pomieszczenia wskazywał 12 stopni.
nie ciekawie, ale o wiele lepiej
niż warunki atmosferyczne na zewnątrz.
nosz kurwa,
tak nie można!
podszedłem do drzwi
nacisnąłem otwarcie.
pies stał w świetle między dystrybutorami.
klepnąłem dwa razy w kolano,
a ten ruszył ucieszony w moim kierunku.
mówię mu
-Faja, to jest twoje miejsce. Siadaj. Nie chodzisz po sklepie.
przez jakiś czas lizał trzy zbolałe łapy
po czym padł.
zerkam na wycieraczkę, wołam,
a ten nie reaguje.
nosz kurwa!
pies mi wywinął zdechnięcie
na sklepowej wycieraczce!
podszedłem bliżej,
tykam palcem.
zimny,
co nie dziwne bo przeca -24 było na zewnątrz.
na szczęście dychał, ale był tak wycieńczony
że pewno już nie chciało mu się na mnie reagować.
ej no,
nigdy się nie grzeje w pracy,
to znaczy nigdy nie podłączam dmuchawki.
to jest nie dobre dla zdrowia,
tu się nagrzewa, a za chwilę
wychodzę na wypizdówkę.
choroba gotowa.
no ale teraz miałem gościa,
to jedną uruchomiłem na sklep,
drugą zaniosłem nieopodal automatu z kawą.
psiak zalegał na wycieraczce,
a od drzwi wiał chłód
więc ustawiłem ogrzewanie w jego kierunku.
ej no,
w szczytowym okresie
temperatura na sklepie wahała się między
14 a 16 stopni.
gdy się trochę ogrzał
to zwinął się w kłębek.
później wychodził ze mną na papierosa.
zostawiał mnie na chwilę by sprawdzić
czy jego pany wróciły
po czym wracał ze mną
i zajmował swoje miejsce.
grzecznie dotrwał tak do rana,
został nawet wtedy gdy już nie kasowałem przez okienko
i drzwi były dla każdego otwarte.
ludzie śmiali się do mnie
że mam klienta.
pierdrolę ich.
chciałem nagrać sobie z monitoringu tę zmianę
i zrobić z niej wesoły filmik
jak to kasjer rozmawia z psem,
gestykuluje do niego
i śmieje się jak by rozmawiał z kumplem.
finalną sceną miało być
jak psu daje do wyboru
co chce zjeść
czy konserwę czy paprykarz,
ale kurwa mać to by się mijało z celem.
sprawiło by wrażenie jak bym chciał pochwał za to
że okazałem serce psu
i dałem mu schronienie.
pierdole!
mam dwie ręce, dwie nogi
i jedną głowę,
ale to nie stanowi człowieczeństwa.
ze swoim nie muszę się obnosić.
no dobrze,
no to dlaczego to napisałem tutaj?
żeby nie zapomnieć tego,
żeby pochwalić się że mam nowego kumpla.
dzisiaj z rana tylko o tym wspomniałem
Kaś Michalinie
i tyle.
ta historia odchodzi do archiwum
nieopowiadanach,
jak ta ze starszym panem
którego jakie łachudry z pieniędzy ograbiły.
finał.
przed siódmą zjawiają się jego
pany uśmiechnięci
że Faja na wycieraczce leży.
przez chwilę zapomniał o dobrych manierach bo zaczął
szczekać i kręcąc się im przy nogach
-Co? Zmarzłeś. - i się kurwa cieszą.
nie rozwiałem ich założenia że szlajał się całą noc
w minusowej temperaturze.
zamknąłem morde
bo pogarde jaką wtedy do nich czułem
miała moc wyciśnięcia
najbardziej obelżywych słów.
przyszli moi zmiennicy,
im też oszczędziłem
opowieści że dzisiejszej nocy nie byłem samotny.
jedyni świadkowie to policjanci
i pewnie szefostwo
które mogło to oglądać.
marzy mi się żeby zwrócili mi na to uwagę
iż mimo zakazu wprowadzania psów.
chcę złapać minusa.