NAPISANE NA PROŚBE
NAJWSPANIALSZEGO CZŁOWIEKA W MOIM ŻYCIU
Na czas czytania włączcie koniecznie : https://www.youtube.com/watch?v=Ly8QA7ZHeLc
Melodia dla wykruszenia łez.
Chuchałam w zmarznięte dłonie. Mimo że mróz otulił wszystko białym szronem, ja nie zaszyłam się w domu.
Musiałam tam iść. Musiałam z nią porozmawiać, choć doskonale wiedziałam, że juz nigdy nie będzie mogła mi odpowiedzieć.
Jeszcze kawałek. Alejka 24, miejse 17. Jest. Usupany, dosyć świeży grób. Na nim, jak i wokół niego rozłożone były wieńce, mnóstwo. Najwięcej z róż, czerwonych, jak jej krew pozostawiona na drodze.. To były jej ulubione kwiaty. Tak bardzo je kochała. Sama pielęgnowała takie na balkonie, kilka krzaczków. Na wieńcach mnóstwo napisów "od klasy, od dziadków, przyjaciół, rodziny, mamy, braciszka..
Na małym drewnianym krzyżu wisiało już jej zdjęcie. Uśmiechnięta. Patrzyła wprost na mnie.
Pojedyncza łza pociekła po moim policzku. Za nią ruszyły kolejne. I kolejne, następne, cały strumień,
jak rwący potok. WSzystkie słone, pełne bólu.
Tak cholernie żałuje. Dlaczego odeszłaś akurat w takim momencie? Wtedy kiedy byłyśmy pokłócone?
Niby mała sprzeczka.. Powód jak zwykle ten sam. Chciałaś mi udowodnić, pokazać, ze cię olewam.
Ja wszystkiemu zaprzeczałam. Okłamywałam wszystkich, nawet siebie, że przejmuje się tym, co dzieje się pomiędzy nami. że nasza przyjaźń się rozpada. Ty to widziałaś, ja ukrywałam.
PO raz kolejny o tym rozmawiałyśmy. Tak bardzo się na mnie wściekłaś. Zaczęłaś płakać, a ja?
JA się tym nie przejęłam. Wiedziałam, że i tak będziemy normalnie żyć.
Taki wielki błąd. To była ostatnia przerwa. Zamiast iść do domu musiałaś jechać na lekcje gitary.
Dwie godziny potem zadzwoniła twoja mama. Okropnie płakała. Dotarło do mnie tylko tyle, że nie żyjesz.
Wpadłam w szał. Wyrwałam rame łóżka. Rozerwałam wszystkie poduszki.
Obwiniałam się w tamtym momencie, i obwiniam się teraz.
Byłaś tak zdenerwowana. Weszłaś na pasy, a jakiś pijany debil pędzący 100 km/h wjechał prosto na Ciebie.
Nie miałaś szans. A on? On uciekł.. jakby przejechał robaka.
Krew. Tyle krwi. Na drodze, chodniku, pasach.
Żałuję, gdybym mogła cofnąć czas.. Nigdy bym się z tobą nie kłóciła.
Dopiero kiedy straciłam, potrafię docenić to, jakim darem była twoja przyjażń i zaufanie do mnie!
Wszystko zostało zaprzepaszczone..
Pamiętam jak razem, malutkie szłyśmy do pierwszej komuni, potem większe biegałyśmy po zbożu, uciekając
przed wściekłym właścicielem. Kiedy tak bardzo się cieszyliśmy z narodzin Kubusia.
Wspólne wygłupy, pierwsze miłości, porady.
Już nigdy więcej nie będę mogła z tobą porozmawiać!
Otarłam policzki. Były całe poskejane. Usiadłam na ziemi, pomimo jej ogromnego chłodu.
"Cześć, to znowu ja.. Pamiętasz mnie, prawda?"
I znowu łzy.
Rozmawiałam z tobą znowu. Mówiłam i zastanawiałam się jaka byłaby twoja odpowiedź.
"Ciągle myślę, czy nie dołączyć do ciebie. Tam też jest zboże? A psy, które nas zawsze goniły, a ty okropnie piszczałaś?"
Miałam nadzieję, że zaraz zamaznę.
"Chcę ci powiedzieć, że kocham cię najbardziej na świecie. Zawsze będziesz w mojej pamięci. Pomimo wszystkich sprzeczek nie potrafię bez ciebie żyć. Jesteś tlenem. A bez niego nie da się funkcjonować.
Przepraszam i dziękuje. Przepraszam za złe chwilę i błędy, a dziękuje za każdy uśmiech, którym mnie obdarowałaś i każdy który wywołałaś. Kocham cię, pamiętaj".
Zostawiając zapalony znicz i nasze zdjęcie, odeszłam.
Dla Dominiki. To właśnie czuję.