A może wyjechać, rzucić w cholerę kraj, za który przodkowie krew przelali i godnie żyć? Ale czy godnie, z dala od rodziny i rodzinnych stron? Na chwilę obecną jestem świadom widma emigracji, bo w Polsce ciężko żyć. Zdjęcia każdy chce za darmo, a najlepiej z dopłatą, ratownik choćby najlepszy bez znajomości pracy nie ma, a w masażu jedyna nadzieja to własny biznes i comiesięczna, czterocyfrowa danina na ZUS. Myślałem, żeby postarać się o dotację i rozkręcić biznes ze zdjęciami, ale trzeba być bezrobotnym, bo po co wspierać uczniów, skoro nie psują statystyk bezrobocia? Ogólnie nie jest źle, ale przyszłość mnie dołuje. Bo w szkole spoko, jak fotograf powoli do przodu, związek też nie najgorzej, Tylko ta cholerna przyszłość...