Tak łatwo jest się pogubić w tym całym "odchudzaniu". Jak już zaczniesz często nie możesz skończyć. Tak stało się ze ze mną, utrata wagi stała się jakąś chorą obsesją, która uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Pomimo tego, że sporo schudłam patrząc w lustro nie widziałam żadnej różnicy. Zaczęły się głodówki, byłam o krok od bulimii, izolowałam się od ludzi. Wydaje mi się nawet, że grubsza wersja mnie była szczęśliwsza. Jednak w końcu trzeba było się opamiętać, bo szłam w zupełnie innym kierunku niż na początku zamierzałam. Teraz już chyba wiem co tak naprawdę jest ważne. Przede wszystkim trzeba się czuć dobrze we własnym ciele, powoli uczę się kochać siebie. Głodówki były moim największym błędem. Nie jadłam, by później mieć atak głodu, po którym czułam się obrzydliwie. Teraz staram się dużo ćwiczyć, biegać i zdrowo się odżywiać. Nie dążę do chudości, ale do tego żeby mieć ładne, zdrowe i wysportowane ciało. Nie chcę się dłużej izolować i być taka okropna dla osób, którym naprawdę na mnie zależy. Dlatego proszę Was, nie niszczcie siebie. Wszystko trzeba robić z głową. ;)