Czuję jak zwiedzasz, każdy zakamarek mojego serca !
już nie sprzątam u siebie w pokoju , bo po co . i tak nie wpadniesz niespodziewanie , nie rozwalisz się na moim łóżku i nie zażądasz wielkiego buziaka . rano nie pociągam rzęs tuszem , bo przecież i tak wiem , że nie spotkam cię przypadkiem na jednej z ulic . zapominam o telefonie , bo przecież już nie napiszesz . zatykam uszy i nie chcę nic słyszeć bo i tak wiem , że już nigdy nie podejdziesz i nie szepniesz : - moja .
na tych osiedlach nie ma miejsca dla wzruszeń tu los potrafi pisać najcięższe scenariusze.
jeśli piszesz z kimś i uśmiechasz się do każdej wiadomości, wiedz, że coś się dzieje.
do rapu się nie mieszaj bo to nie dla dzieci , bo taki tak ty może kulturę oszpecić.
uwielbiam spędzać z nim wieczory , siedzieć przed telewizorem na kanapie w objęciach kłócąc się o ostatniego gryza batona . uwielbiam kiedy spogląda na mnie i uśmiechając się zaczyna mnie łaskotać podnosząc mnie później w podłogi . uwielbiam kiedy robi mi kisiel który bardziej można nazwać truskawkową wodą , kiedy próbuję rozwiązać zadanie z matmy a on siadając za mną bawi się moimi włosami robiąc z nich totalny rozpierdol przy którym później ryczę żeby rozplątać . wpada do mojej mamy do kuchni i podjada jej żarcie które przyrządza . odpisuje moim koleżankom na smsy bo i tak dokładnie wie co bym napisała . uwielbiam jak się na mnie obrazi , siada na fotelu i po pięciu minutach gdy nasze spojrzenia się spotykają wybuchamy jednocześnie śmiechem . lubię jego napady śmiechu bez powodu , potrafi siedzieć i znienacka zacząć się śmiać , przestaje dopiero jak zacznie go dusić czkawka . każdy wieczór poświęca dla mnie . kocham go cholernie mocno .
przede wszystkim lubiła tańczyć. uwielbiała zamykać oczy, oprzeć głowę na jego ramieniu i poddać się rytmowi.
niektórzy po prostu nie są warci, żeby zdjąć dla nich słuchawki.
założyć słuchawki, schować się pod poduszką, utonąć w dźwiękach i już nie wychodzić ... tak pozostać.
- co mam zrobić żebyś mi zaufała? - przerwał milczenie. - zachowuj się normalnie , dorośnij w końcu , przestać się popisywać przed kumplami , skończ z ustawkami i dragami . zacznij chodzić do szkoły , przeproś matkę której wjebałeś nie raz i daj mi poczuć że jestem dla Ciebie ważna . - powiedziałam. odpalił szluga i otworzył okno. - o właśnie. - zaśmiałam się. - nie potrafię . - wyjąkał. - w takim razie nie mamy o czym gadać. - wyszłam trzaskając drzwiami. dziś jest obok , zupełnie inny , bez paczki fajek w kieszeni , browara w ręce z ogromnym uśmiechem i książką do chemii którą mu ciągle tłumaczę. nie potrafię opisać uczucia jakim go darzę bo to coś więcej niż miłość .
lekcja wfu-na naszą lekcje miał przyjść przyjaciel ze swoimi kumplami z klasy którym się ponoć podobam. grałyśmy w kosza, biegłam za piłką która leciała w stronę drzwi, nie patrząc przed siebie wpadłam w tych chłopaków.roześmiali się i patrząc na mnie jak na zjawę zaczęli się jąkać. uśmiechnęłam się i pobiegłam pod kosz. drugim razem piłka wypadła za linie, miałam ją wyrzucić. podeszłam pod nich i czekałam aż babka skończy gadać z koleżanką. stałam tak z 5 min, uszy od komplementów mi pękały. wtedy z ich tłumu wyszedł on, popchnął jednego i zaczął krzyczeć, że jeśli jeszcze raz się do mnie przywali to pogadają inaczej. podszedł do mnie i przytulając mnie od tyłu, szepnął do ucha, że kocha. - spierdalaj, gdzie byłeś kiedy ja cię kochałam? - zapytałam. odszedł z uśmiechem a wszyscy patrzyli na mnie jak na obcego, pierwszy raz mu się postawiłam.
bo jeśli mam w słuchawkach Chade nic więcej mi nie potrzeba.
może nadszedł ten moment, aby usiąść na przeciwko siebie i przeprosić za wszystko?
siedziałyśmy z przyjaciółką u niej w pokoju pod kocem oglądając jakiś film. - Mateusz chce mnie odprowadzić do domu, będę się zmywać. - powiedziałam po przeczytaniu smsa. - to niech tu przyjdzie, nie idź jeszcze. - zerwała się. po chwili przyszedł, wepchał się pod koc między nas dwie i znudzony filmem zasnął z głową na moim ramieniu. pilnował mnie jak dziecka , był zawsze , od każdej koleżanki odprowadzał mnie do domu trzymając mocno za rękę i sprawdzając czy przypadkiem nie opuściłam na dół szala który podciągnął mi pod sam nos. wydawało się , że nic nie jest w stanie nas rozdzielić a już na pewno nikt nie myślał o narkotykach które stoczyły go na dno .
zauważyłam go stojącego pod gabinetem dyry. - pewnie już coś odjebał. - powiedział kumpel ciągnąc mnie za rękę w jego kierunki. - co znowu wymyśliłeś? - zapytał go witając się z nim. - nic, wszystko spoko. - syknął nawet nie patrząc na mnie. - to co tu robisz? - drążył dalej. - zmieniam szkołę, przeprowadzam się i dyra mnie wzywała po coś. - wyjąkał. - nie zamierzałeś mi o tym powiedzieć? - wkurzyłam się. - po co? - zapytał. zaśmiałam się chcąc zrobić krok w tył by odejść. złapał mnie za rękę kolega każąc zostać. - co ty kurwa powiedziałeś? zabawiłeś się nią? ty jebany skurwysynie. - krzyknął i wyjebał mu w twarz. stanął w mojej obronie, narobił sobie problemów i stracił przyjaciela . a tamten? uważa , że nic mi nie zrobił. że potraktował normalnie i z dnia na dzień wyjechał na drugi koniec polski .