budzę się i widząc wiadomości na telefonie od przyjaciół cieszę się , że wszystko wraca do normy. od samego rana jestem w ich towarzystwie, uśmiech nie schodzi z twarzy, nie ma już grymasów i łez w środku rozmowy, jest dużo śmiechu i odpierdalania mało mądrych rzeczy. część z nich odprowadza mnie pod sam dom wpadając czasem na obiad. ledwo zdążę zjeść już dzwonią żeby przyjść w naszą miejscówkę , migiem pędzę. spędzam z nimi cały wieczór ale następuje ten moment kiedy przychodzi czas się pożegnać. wracam zupełnie sama i wpatrując się w gwiazdy przypominam sobie o nim , łzy napływają do oczu i zaczyna się powtórka . nie mogę być sama , nie potrafię dać sobie wtedy rady .
staliśmy ekipą na przystanku czekając na autobus. trzęsłam się z zimna szczękając zębami, podszedł do mnie przyjaciel i objął mnie ramieniem, wtuliłam się w jego ciepłą kurtkę słuchając jego ględzenia, że się nie ubrałam. - Gabii.. - wyjąkał spoglądając na mnie z góry. - hm? - zasyczałam. - Michał. - syknął. podniosłam głowę i zobaczyłam go idącego w naszą stronę. - siema. - rzucił w naszą stronę gadając z resztą mojej ekipy. spojrzałam na przyjaciela i oboje się uśmiechnęliśmy do siebie. - tulimy. niech se pomyśli, że chodzimy razem. - powiedział do mnie i oboje wybuchliśmy śmiechem. wtuliłam się w niego ponownie. przeszedł koło nas mierząc wzrokiem mojego przyjaciela. -popatrzył na mnie jakbym mu matkę pantoflem zabił.- zaśmiał się. -wy to macie jednak najebane.-pojechała szczerością kumpela. spojrzałam za siebie i zobaczyłam go dzwoniącego do kumpli którzy mieli załatwić mojego "chłopaka". jednak zrozumiał co stracił.
nie lubię tych wieczorów, gdy skulam się pod kołdrą na łóżku, przytulam do poduszki i usiłuję opanować myśli, które rozpierdalają mi głowę.
gdyby On wiedział jak się stoczyłam, wróciłby. może z litości, żalu, ale wróciłby. na pewno.
- człowiek mądry odpowiada ' tak ' , czy ' no ' ? - tak. - a opowiedzieć Ci kawał ? - no .. :D
przyszłam do przyjaciółki, przechodziłam obok jego pokoju. przez uchylone drzwi zobaczyłam jego sylwetkę, stał przy otwartym oknie paląc szluga, w pokoju panował totalny nieład. - co mu jest? - zapytałam ją. - od tego czasu co ze sobą nie piszecie tak właśnie się zachowuje. - wyjąkała. nie wiedziałam co o tym myśleć. weszłam do jego pokoju i oparłam się o drzwi. - co się dzieje? - zapytałam. odwrócił się w moją stronę a na jego twarzy pojawił się łagodny uśmiech. - nic się nie dzieje, co ma się dziać. - odparł gasząc peta. - no właśnie widzę. czemu się nie odzywasz? - zadałam kolejne pytanie. - nie chcę się narzucać, nie wiem czy chcesz żebym ci zawracał głowę. a ty czemu się nie odzywasz? - spojrzał na mnie. - bo dokładnie pomyślałam to co ty. - zaśmiałam się. podszedł do mnie i opierając się rękami o drzwi musnął moje wargi.
doszłam do szatni i zauważyłam jego który czekał na kogoś. - cześć. - rzucił.. - hej, czekasz na kogoś? - zapytałam . - na Ciebie. - syknął z poważną miną. zaczęłam ubierać kurtkę, stał z rękami w kieszeni patrząc na mnie wzrokiem który mówił 'szybciej się nie da?' wyszliśmy już ze szkoły i szliśmy dłuższą chwilę w milczeniu. - co chciałeś? - zapytałam. - nic. - wyjąkał. zaśmiałam się patrząc na niego krzywo. - mam dość twojego zachowania, tego jak udajesz że jest spoko a tak naprawdę nie chcesz ze mną być, męczę się tym, chcę widzieć że ci na mnie zależy czy tylko ja mam się ciągle starać? - podniósł głos. - tobie zależy? no chyba na tej lasce co wczoraj się z nią lizałeś. - krzyknęłam. zrobił zdziwioną minę. - o czym ty do mnie mówisz? sam masz na mnie wyjebane. - zatrzymałam się. oglądnął się za siebie i złapał za głowę, za nami szła ta panna. - jeśli mnie na serio kochasz to powinieneś zostać teraz przy mnie. - uśmiechnął się i robiąc krok do tyłu zakończył naszą 'miłość'.
jego ramiona to było coś niezwykłego . to było jak jakaś droga do krainy szczęścia , jak takie oderwanie się od szarej rzeczywistości .
siedziałam z dwiema koleżankami u jednej w domu. wszedł do kuchni jej brat z którym pisałam ale z dnia na dzień przestał się mną interesować.- hej kochanie.- powiedział do jednej z koleżanek puszczając jej oczko. zaśmiałam się i wbiłam wzrok w kubek herbaty.uśmiechnął się do mnie i wyszedł do salonu.-czemu on tak do mnie powiedział?-zapytała.-debilu,chciał żeby ona była zazdrosna.-pokręciła głową jego siostra wskazując na mnie.wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.-muszę spadać, Julcie mam odebrać z przedszkola.-syknęłam ubierając się.kiedy wychodziłam na zewnątrz wpadłam na niego w drzwiach.byliśmy tak blisko siebie,nasze usta i spojrzenie dzieliły milimetry.-specjalnie tu krążyłem już chyba z 30 min.-zaśmiał się -po co?- zapytałam.-chciałem na ciebie wpaść, tak jak w tym filmie co kiedyś oglądaliśmy. - uśmiechnął się. zaśmiałam się. - idź do kuchni, twoje kochanie tam siedzi. - syknęłam. - nie, moje kochanie stoi przede mną i kusi mnie swoimi oczami. - szepnął i wbił się w moje usta.
żebym nie wiadomo co zrobiła zawsze będę tą najgorszą .
czasem wystarczyłoby zwykłe 'jestem', nic więcej.
Inni zdjęcia: :) nacka89cwaStolik acegJa patki91gd;) patki91gd100. patki91gdJa patki91gdJa patki91gd;) patki91gdJa nacka89cwa:) dorcia2700