Ironia życia i jej najgorsze strony dopadły mnie w najmniej spodziewanym momencie. W życiu zdarzają się chwile, w których jesteśmy źli na Boga, za to że pozwolił nam na chodzenie po tym świecie, na rodziców, za to, że kiedyś zachciało im się mieć dziecko....jesteśmy źli dosłownie na wszystkich i na wszystko. A dlaczego ? Bo scenariusz życia okazuje się pasmem porażek, które rozrywają nasze serca na miliony maleńkich kawałeczków. Tak jak moje. Czułam, jak cała sytuacja rozdzierała mnie od środka. Czułam się zupełnie bezradna, pusta w środku niczym jakaś plastikowa lalka. Kolejna najgorsza rzecz jaka spotyka ludzi na drodze życia, to bezradność. To, że każda chęć naprawy czegoś, zostaje brutalnie wymazana z umysłu, to, że najjaśniejszych i przy tym najgorszych rzeczy nie da się zmienić. Nie da się cofnąć czasu. Nie da się zwrócić nikomu życia. Bo przecież rodzimy się po to, żeby żyć, a żyjemy po to, żeby umrzeć. Taka już jest kolej rzeczy i nikt do jasnej cholery na to nie wpłynie ! Bo życie jest takie, że zasrany system zasad nigdy nie ulegnie zmianie i są rzeczy, które cała populacja ludzka chce zmienić, ale i tak nic na to nie poradzą.
Dlaczego ? Bo tak już musi być.