Gdy człowiek zostaje na moment sam zaczyna bać się własnych myśli. Podświadomość wywala się na wierzch i wypływa całe to gówno, które tak każdy z nas skrzętnie chciałby schować. Nie rozdrabnia się - bo po co, rozmawiając z sobą można być pewnym, że nic nigdy nie wycieknie. Jednak potem automatycznie włączamy opcję 'maska' i wmawiamy sobie chwilowe zaćmienie. Ile tak można? Ano, widocznie dość długo.
A może to po protu tylko głupia ja. Nie, nie mulę.
Po raz pierwszy w życiu chcę już koniec wiosny.