Trzeba jeszcze dużo czasu, by nauczyć się żyć z kilkoma sprawami. Niby nic,a jednak kładąc się spać
nie idzie tak po prostu zapomnieć o niektórych momentach, złych i dobrych. Czasem śpiąc
zrywam się ze snu, zastanawiając się czy przypadkiem nie trzeba postawić kropki,
ale za każdym razem użalam się nad sobą i stawiam przecinek, jeden po drugim,
rujnując wszystko dookoła. Dlaczego zawsze coś musi się zepsuć...
W sumie to moja wina, martwię się błahostkami i we wszystkim
odnajduję negatywną stronę, sama siebie zadręczam
problemami, trudno. Ale tego nie idzie tak po
prostu zapomnieć, przeboleć i pójść
na przód. Bolało...
za bardzo.