Coś się we mnie właśnie zmieniło. I jestem z tego cholernie dumna!
ROBIĆ TYLKO I WYŁĄCZNIE TO NA CO MA SIĘ OCHOTĘ! PO CO SIĘ ZAMARTWIAĆ I ZASTANAWIAĆ, A CO JEŚLI TAK, A CO JEŚLI INACZEJ?! CHCĘ TEGO, WIĘC SIĘ NIE OPIERAM. I NIC MNIE NIE OBCHODZI.
Na martwienie się przyjdzie jeszcze czas. Za jakieś 70 lat. Wtedy będę mogła podsumowywać. Teraz nie wiem nic o życiu, po co wysnuwać teorie? Po nic!. Koniec kropka!
Jestem szczęśliwa.