mam mega wkurwa bo napisałam najdłuższą notkę w moim życiu i wystąpił błąd. -,- to trzeba mieć takiego pecha jak ja.
edit. postanowiłam napisać ją jeszcze raz. ale pewnie nie wyjdzie mi taka wspaniała jak tamta..
tak więc, powróciłam tutaj cała i zdrowa po dość długiej nieobecności. wreszcie znalazłam chwilkę aby tutaj zajrzeć i odświeżyć tego fbl. nie było mnie przez ponad dwa miesiące. musiałam wszystko przemyśleć, poukładać.. wreszcie udało mi się to zrobić z czego bardzo mocno się cieszę. podjełam w moim życiu ostatnio dużo poważnych decyzji. z mojej winy zakończył się związek, na którym tak bardzo mocno mi zależało.. ale sama tego chciałam. sama chciałam odejść i być sama. żyć jak mi się podoba. nie lubię gdy ktoś robi mi wyrzuty sumienia, bo postąpiłam nie tak jak powinnam.. nie chciałam tak dłużej żyć. cieszę się, że jest teraz tak jak jest. dokonałam słusznego wyboru.
wiele się pozmieniało. mimo wszystko dziękuję dwóm osobom, które były przy mnie cały czas. znosiły moje humory, długo ze mną rozmawiały na temat pewnych spraw i wiele mi uświadomiły. właśnie w takich chwilach jak tamte cieszę się, że są przy mnie dwie dziewczyny, które traktuję jak siostry. wiele im zawdzięczam ale nie mogę zapomnieć o moim bracie, który wspierał mnie przez w trudnych chwilach.. dziękuję również z całego serduszka szwagierce Natalii, za to że była przy mnie kiedy jej potrzebowałam, że mogłam zasypywać ją moimi problemami, a ona była przy mnie i starała mi się oomóc najlepiej jak umiała. nawet nie wiecie jaka jestem wam wdzięczna i jak bardzo mocno dziękuję wam za wszystko.
sądzę, że wreszcie udało mi się uporządkować moje życie i sprawy prywatne. porozmawiałam z osobami, z którymi kiedyś byłam na "ścieżce wojennej". wszystko sobie wyjaśniliśmy i jest tak jak dawniej. no może niekoniecznie tak jak było rok czy dwa lata temu, ale jest dobrze.
teraz kolej na te gorsze wieści.. dośćtego dobrego.. nienawidzę mojego gimnazjum.. nienawidzę dyrektora, któremu akurat 8,9,10 listopada zachciało się robić próbne próbnych.. nienawidzę ich z całego serca. przez nich moje marzenie o koncercie marsów legło w gruzach... chociaż początkowo moja mama nie zgadzała się na koncert.. mówiła, że boi się mnie samą puścić i blablabla.. wreszcie udało mi się ją przekonać.. co prawda biletów już nie było, ale kiedy dowiedziałam się, że organizują dodatkowy koncert 7 listopada, latałam z radości ponad chmury.. już miałam zamawiać bilet i co? następnego dnia w szkole, dowiaduję się, że piszemy głupie próbne testy.. i moje marzenia posypały się jak domek z kart. dziękuję szkoło i dyrektorze. -,- ale obiecałam sobie, że spełnię swoje marzenie. gdy tylko nadarzy się okazja, pojadaę choć by na koniec świata, po to by usłyszeć ich na żywo.. warto spełniać marzenia..
po tej całej przygodzie z Sebastianem.. obiecałam sobie, że nigdy więcej.. a przynajmniej w najbliższym czasie nie obdarzę uczuciem żadnego chłopaka.. a co zrobiła wspaniała agata? no oczywiście zakochała się.. w chłopaku, który jej nienawidzi.. a dlaczego mnie nienawidzi? bo skrzywdziłam jego najlepszego przyjaciela, ponieważ nic do niego nie czułam. nie ma to jak umysł faceta..
jeju, przepraszam za to, że to wszystko tu napisałam. ale po prostu musiałam to z siebie wyrzucić.. od razu mi lepiej..
i już mi się ta notka nie podoba. -,- głupi fbl.