O Śmierci mówiono różne rzeczy. O jej sile, o uldze, bólu czy niepokoju. Miał czekać na mnie ciemny tunel, oświetlony przez jeden, malutki punkt. Miałam za nim podążać. Biec, czując go coraz mocniej. Powinien robić się coraz większy, aż w końcu jego jasność miała otoczyć moje ciało, serce i rozum. Miałam rozpłynąć się w jego cieple.
Ale Śmierć po prostu się śmiała.
Nie była piękna ani przerażająca.
Nietypowa.
W tej swojej prostocie - kobiecej delikatności i męskiej sile - niezwykła.