To tak:
dziś na angolu zostałam przechrzczona z
Joanny
na
Asię-która-nie-lubi-jak-się-mówi-na-nią-Joanna.
Wiem, bardzo krótkie, zwięzłe
i łatwe do zapamiętania.
Ale lepsze niż mówienie wprost per Joanna.
Brrr...
Weekend.
Mam ochotę oddać co nie co
i pozamulać.
I oby wam kwas solny nie wyżarł wnętrzności.
A pepsyna i lipaza dzielnie rozkładały na łopatki,
to co muszą Amen.