... to Ona, Ona, Ona. To z Nią prowadzę nieustanne kłótnie od dawien dawna. Mam Jej już cholernie dość, tych Jej fochów i tego sarkazmu w Jej ustach kiedy do mnie mówi.! Na Jej twarzy maluje sie wtedy taka złość i nienawiść...Wiem, że wtedy najchętniej by mnie uderzyła i byłaby z tego bardzo zadowolona, ale nie wiem co Ja od tego powstrzymuje...zastanawiam sie nad tym już bardzo długo.
Mimo wszytko staram się Ją akceptować , aczkolwiek bardzo trudno mi to przychodzi, wiedząc, że Ona nie uczyni tego samego w stosunku do mnie...(chociaż nie jestem pewna)
...ale to Ona była ze mną wtedy kiedy tego potrzebowałam, wtedy kiedy moje oczy zalewały sie łzami, wtedy kiedy moje relacje z rodzicami nie najlepiej sie układały, to właśnie ONA.! Nie znoszę Jej, ale cholernie się do Niej przywiązałam i nie mogę się od Niej odzwyczaić, tak bardzo cholernie mi na Niej zależy. Nie okazuję tego, gdyż okazywanie uczuć to nie jest moja najlepsza strona. Ona jest moją 'prywatną heroiną' od której na zawsze się uzależniłam, to moje jedyne uzależnienia którego nie żałuje...
przepraszam za te ostre słowa krytyki, ale osobiście bałabym się Ci to powiedzieć.
moje uzależnienie przeszło w bezwarunkową i nieodwołalną miłość.
Magdalena tak Jej na imię.! <3