Dzisiaj w szkółci się nie było.
Jak zwykle się nie wyspałam, norma.
Wyjście z Mateuszem i Rafałem, marznięcie na dworzu- bezcenne.
Wiecie co stwierdziłam? Nienawidzę zimy!
Dwoma + tej pory roku jest lodowisko i to, że z powodu zimna odwołują lekcje, o!
A poza tym to nic, że czułam się jak sopel lodu.
Dobre zakupy nie są złe ;- )
Przynajmniej coś nowego wpadło i jest co ubrać na sylwestra.
Generalnie tyle myśli, że ja pierdziele.
Niech ktoś pomoże mi to wszystko ogarnąć, bo to jakieś przegięcie.
Z jednej strony jest naprawdę dobrze, wręcz zajebiście, a z drugiej jest chujowo.
Dzisiaj miał być koniec świata i co? Ci majowie.. ehm.
A teraz tymczasem, ide spłukiwać farbę, zobaczymy co mam na głowie! :D hahaha.
Kocham Cię .