Cześć, witam Was... zakładam tego bloga tropem innych dziewcząt, które po prostu same nie mogą dać sobie rady ze zrzuceniem wagi. Potrzebując motywacji, dołączam do grona odchudzających się na photoblogu i liczę na Was, na waszą pomoc i motywujmy się wzajemnie :)
Teraz najgorsza prawda...
Waga aktualnie oscyluje przy około 85 kg.
Wzrost: 175 cm
Rozmiar: 44-48
Cel: póki co chciałabym osiągnąć prawidłowe BMI. Jeżeli dojdę do tych 64-62 kg to zapewne będę walczyć dalej!
Dzisiejszy bilans to:
ś: 1/3 kisielu... to około 160g
o: 30g muesli i 2 łyżeczki ryżu (nie mogłam się powstrzymać przed tym okropnym ryżem... dlatego właśnie nie lubię weekendów, kiedy zaczynają się w tym domu kulinarne innowacje).
k: awangarda w kuchni... cholerne gołąbki bez zawijania 1 i pół.
I czuje się przejedzona i jest to zupełnie, czysto fizyczne uczucie przejedzenia. Normalnie "tylko" tyle jedzenia nie byłoby wystarczające, a i tak jestem na siebie zła, bo mam wrażenie, że po prostu zjadłam za dużo. Niestety nie potrafię rzygać na zawołanie. Więc będę musiała tę kolację po prostu strawić... albo najpierw pęknę.
Póki co zalewam się mineralną z cytryną. Najchętniej uciekłabym na rower, ale leje okropnie. Więc zostaje mi steper, a rower, musi odpocząć... w ogóle totalnie dla mnie jest niezrozumiałe jak przy takiej eksploatacji roweru, mogę ważyć tyle co średni nosorożec. Przecież jeżdżę na nim bardzo często, pokonując przy tym po 30 km, a waga stoi w miejscu. Nice.