Kamoszka jest sama...
Brak zrozumienia dla niej w tym świecie...
Nikt jej nie Kocha...
Każdy olewa...
Jej dusze okrywa szarość...
Ale...
Któregoś dnia spotkała chłopaka...
Myślała że życie jej odmieni...
Któregoś dnia napisała do niego...
On jej odpowiedział...
Ona załamana...
Szukała odpowiedzi...
Załamała się bardziej...
Chwyciła za żyletkę...
Już chciała dokonać najgorszego...
Lecz coś ją od tego powstrzymało...
Nie przespała nocy...
Bo płakała...
Następnego dnia...
Poszła do szkoły...
Siedziała na lekcjach...
Cała smutna...
I wyglądała jak...
By miała się zaraz...
Rozryczeć...
Po szkole...
Poszła do domu...
Nikogo w nim nie było...
Poszła do łazienki...
Wzięła żyletkę do ręki...
I chciała odebrać...
Sobie życie...
Siedziała w wannie...
Z żyletką przy nadgarstku...
Gdy już chciała zrobić cięcie...
Zadzwonił domofon...
Przyszła kumpela po nią...
Ona wzięła się ogarnęła...
I wyszła na miasto...
Udawała wesołą...
Żeby nie martwić...
Koleżanki...
Po powrocie do domu...
Również nikogo...
W nim nie było...
Było pusto...
Tak jak w jej sercu...