Rok 2010 był rokiem... trudnym.
Przeplatanka strachu i nadzieii, smutku i radości.
Rok, w którym zdarzyło się zdecydowanie za dużo.
Za kilka dni minie rok, odkąd zwątpiłam we wszystko i straciłam taki osobisty skarb, o którym myślałam że będzie ze mną na zawsze. Niestety jestem tylko człowiek i jak każdy człowiek zdarza mi się pomylić. Często. Za często.
Liceum, za którym obecnie tęsknie, a którego przez 3 długie lata nie lubiłam jest w sumie zbiorem całkiem miłych wspomnień.
Zimowy zapieprz (kto zapieprzał, ten zapieprzał.. he he), przygotowania do matury.
Studniówka
Faza na myslovitzowe smęty
Matura (to bzduuura...)
I najdłuższe wakacje, które były chyba jednak za długie, za dużo czasu na myślenie.. a to ostatnie czasem szkodzi. Szczególnie w nadmiarze.
Wrześniowa chorwacja, wrześniowe oczarowanie tym pięknym krajem i powrót tutaj.
Studia... wspaniali ludzie, no i fajnie znaleźć sobie kawałek miejsca dla siebie.
Święta.. pierwsze święta podczas których "kolęda dla nieobcecnych" uruchamia takie uczucia. I płacz.
Sylwester.. rok minął, kolejny... który mogę dorzucić do tych (nawet) "udanych" .
Bo przecież nadzieja zawsze pokona strach.
Bo jest silniejsza.
Trochę poświęcenia.
Czasem nie można poświęcić.. nawet tego "trochę".
Bo nie ma się nic.
A teraz życzę wam wszystkim, aby ten następny rok był pozytywny.
Abyśmy nie musieli się nawet zastanawiać, czy był pozytywny.
Czas sie zaraz zbierać na imprezę..
ja - jestem... mogę odfajkować.
alkohol - jest .. mogę odfajkować...
i wszystko jest, można iść.
DO SIEGO ROKU! ;-)
Inni zdjęcia: Umrę próbując lookpic... sweeeeeetttSynuś nacka89cwaJa nacka89cwaJa nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24