Od tego całego myślenia, aż boli mnie głowa.
MASAKRA jakaś...
Niech się już skończą wszystkie problemy i zmartwienia, chcę troszkę spokoju i ciszy.
Chcę troszku pomyśleć nad wszystkimi i nad nikim, a tak naprwdę nad sobą. Moja tratwa się juz rozpada... Oh fuck. Muszę pozbierać swoje deski ratunku, ale najpierw musze je odnaleźć. I zrobię to dziś w nocy.
^^^^^^^^^^^
Postanowiłam się położyć spać nad ranem, bo w nocy najlepiej mi się mysli. Może jeszcze poczytam książkę, którą odkładam bez końca. Książka świetna, ale brak chęci.
Tak się zastanawim ile moich znajomych i innych osób trzecich, zna mnie na tyle dobrze, aby widzieć w moich oczach moje uczucia... A teraz widać w nich smutek, rozczarowanie, zawód i słabość. Jednakże to chwilowe. Na pewno.
@$@$@$@$@$
Wypłaczę się w poduszkę, otulana kołderką... Wraz z moją najlpeszą przyjaciółką.. muzyką. Moją nutką. Ona daje mi sięłę i cierpliwość. Jej...
Zuważyłam, że ja jestem przesadnie cierpliwa. no tak --> następna wada do kolekcji.
A nasstępne to: zaufanie bezgraniczne dla każdego, które jest marnowane przez niektóre osoby. No i moja matka... NADZIEJA ---> Więc jestem głupia.
Oh.! This is brutal... Life is brutal. What the hell is that? What is life?
Ok, już stąd zmykam...
Miłej Nocki... SIA WaM :)
Kocham Cię Sławek.